Mijały dni, a wszystko wydawało się wracać do normy. Postanowienie Hermiony i cała sprawa związana z porodem dziecka stała się tematem tabu. Udawanie, że nie mają żadnych problemów wydawało się być dla nich najlepszym rozwiązaniem. W końcu, ile można się zamartwiać będąc zupełnie bezradnym?
Razem z narodzinami kolejnego dziecka, zbliżał się dzień ślubu. Przygotowania szły pełną parą za co odpowiedzialna była głównie Ginny. Kobieta zajęła się większością spraw, zostawiając przyszłym państwu Malfoy sporządzenie listy gości i dań na weselny wieczór. Przyjęcie z początku miało odbyć się w ogrodzie Weasley'ów jednak przyszłe małżeństwo jednogłośnie stwierdziło, że nie jest to dobry pomysł. Hermiona nie chciała by jej wesele niosło za sobą identyczną atmosferę jak to ,kiedy brała ślub z Ronem. W ostateczności wybór padł na letnią rezydencje Malfoy'ów w południowej części Anglii. Draco z całego serca nienawidził swojego rodzinnego domu, który gdyby nie ten fakt idealnie nadawałby się na tego typu imprezę.
***
-Jak się czujesz?-spytała przyjaciółki rudowłosa kobieta.
-Mam wątpliwości...-szepnęła Hermiona.
-Czy tobie kompletnie odbiło?!-spytała z wyrzutem Ginny. -Co takiego budzi twoje wątpliwości?!
-Nie chodzi o niego-zapewniła wiedząc o czym myśli przyjaciółka. -Raczej o to czy nie popadam w jeszcze większe bagno...
-Spójrz na siebie-powiedziała spokojnie rudowłosa. Hermiona uniosła głowę, spoglądając w lustro. Naprzeciw niej stała piękna kobieta. Ubrana w idealnie dopasowaną, białą suknię. Delikatny, naturalny makijaż podkreślał rysy jej twarzy, a kasztanowe, spięte w artystycznego koka włosy kontrastowały z jej jasną cerą. Do srebrnej spinki przypięty był długi , tiulowy welon, który kaskadami spadał na ziemię. Wyglądała pięknie, naturalnie i skromnie. Niczym księżniczka z bajki.
-Wiesz co widzę?-spytała Ginny stając za jej plecami. -Śliczną, niezależną kobietę... O patrz! Ty też tam jesteś!-zaśmiała się, rozładowując panujące w pokoju napięcie.
-Ginny!-udała oburzenie szatynka. -Jak możesz?!
-Hermiona, dasz radę-powiedziała już poważnie ruda. -Podejmujesz dobrą decyzję, a najlepszym dowodem na to jest Draco, który czeka tam na ciebie. Idź i powiedz to cholerne "tak", a potem wszystko jakoś się ułoży.
Szatynka spojrzała na nią, pełna wdzięczności. Nie wiedziałaby co by zrobiła, gdyby nie Ginny, która zawsze ją wspierała. Mimowolnie się uśmiechnęła, po czym biorąc w ręce bukiet kwiatów, wzięła głęboki oddech.
-Dzięki, Ginny-szepnęła, przytulając do siebie przyjaciółkę. -Jesteś najlepsza.
-No przecież wiem...-odparła kobieta, posyłając jej szeroki uśmiech.
***
-Powiem szczerze, że nie lubię ślubów. Są nudne, kobiety płaczą, a na weselach grają kiepską muzykę. Pan młody jak idiota szczerzy się przy ołtarzu, a pannę młodą nie nachodzą inne wątpliwości niż te czy jej nie wystawi. Ja bardziej bym się martwił o to by nie potknąć się na schodach na tych niewyobrażalnie wysokich obcasach!
-Gdybym nie znał twojej żony powiedziałbym, że jesteś singlem, któremu nie udało się w życiu, a teraz szuka pretekstu żeby to wytłumaczyć-powiedział zażenowany Draco. Ubrany w elegancki garnitur ze znudzeniem popijał ognistą whisky.
-Ja natomiast powiedziałbym, że brałeś już ślub tyle razy, że teraz nie wykazujesz najmniejszych emocji.
-Po prostu mi się nie chce-wytłumaczył, pijąc prosto z butelki.
-Brać ślubu?
-Wykazywać emocji. Powiedz mi proszę, po co się denerwować? Co ja mam do stracenia?
-Hermionę.
-To fakt. Chyba powinienem się przejmować, bo ta kobieta jest zupełnie nieobliczalna-oznajmił, dalej zupełnie nie przejęty. Bursztynowa zawartość butelki z każdą chwilą niebezpiecznie malała.
-Dalej nie widzę, żebyś był przejęty...
-Oj Potter, Potter... przecież jestem pijany.
***
Kobiety w pierwszych rzędach płaczą, mężczyźni ze znudzeniem pociesznie klepią je po plecach, a dzieci zastanawiają się co też w tym wszystkim takiego wzruszającego. W końcu cóż pięknego może być w powtarzaniu beznadziejnej formułki, a na końcu obrzydliwego pocałunku? Nie zrozumie tego chyba nikt, kto tego nie doświadczył.
Patrzyli sobie w oczy, jedyne czego pragnąc to móc się w nich zanurzyć. Wszelkie wątpliwości, smutki i inne negatywne emocje po prostu zniknęły pozostawiając jedynie miłość i radość. Pragnęli siebie od zawsze. Odkąd w ich sercach zrodziła się miłość, wiedzieli , że to tak powinno się skończyć.
Małżeństwo, dwójka wspaniałych dzieci. To właśnie tak od teraz o tym myśleli.
Wszelkie komplikacje i czekające ich zagrożenia poszły w odstawkę. Obydwoje zaczęli myśleć pozytywnie, bo to właśnie tak powinni myśleć od samego początku.
Uśmiechy nie znikały z ich twarzy. Ślub, a później wesele w towarzystwie najlepszych przyjaciół były jak ukojenie dla ich wymęczonych i zranionych serc. Były jak marzenie, które wreszcie się spełniło. Które, do tej pory tak nierealne okazały się rzeczywistością.
-Draco, Hermiona chciałam wam życzyć wszystkiego co najlepsze-mówiła Narcyza, która zdawała się być w niezwykle dobrej formie. Nie było śladu po jej dotychczasowo podupadającym zdrowiu. Kobieta tryskała życiem, co bardzo podbudowało państwa młodych. Dało to im nadzieję. Na to, że tak samo może być w ich przypadku. Stali w letniej rezydencji Malfoyów odbierając szczere życzenia kolejnych gości. Ogromny salon zamienił się teraz w piękną salę balową, która tętniła życiem wśród taktów muzyki. Draco pewnie obejmował swoją żonę w pasie, nie mogąc się powstrzymać przed ucałowaniem co jakiś czas czubka jej głowy. Był tego dnia niewyobrażalnie szczęśliwy. Nagle coś przebiegło obok nich, a oni jak na zawołanie oderwali się od siebie wołając za uciekającą postacią.
-Ray!-wyrazy ich twarzy zdawały się nie być zadowolone.
-Taaak?-spytał niewinnie mały chłopiec, zmuszając się do zatrzymania.
-Czołgałeś się pod stołem i wiązałeś gościom sznurówki-powiedziała Hermiona patrząc na niego srogo.
-Tylko wujkowi Harry'emu...-powiedział spuszczając głowę.
-W takim razie nic się nie stało...-powiedział Draco szeroko się uśmiechając. Hermiona zdawała się jednak nie słyszeć jego wypowiedzi i kontynuowała rozmowę z synem.
-I kilkudziesięciu innym gościom!-przypomniała mu z oburzeniem.
Chłopiec popatrzył błagalnie na Dracona domagając się jakiegokolwiek ratunku.
Mężczyzna bezbłędnie odczytał jego prośby i bez wahania przyciągnął do siebie kobietę. Już po chwili całował ją po raz pierwszy świadomy, że ma do tego pełne prawo. Uśmiech satysfakcji nie schodził z jego ust.
-O fuu... błagam mogę już iść?!-spytał obrzydzony Ray, teatralnie zasłaniając dłonią oczy.
Hermiona jedynie wyplątała rękę z włosów Dracona i niechętnie wykonała nią gest, że może już iść, wskazując mu barek z jedzeniem.
Ray jak najszybciej odbiegł zostawiając ich samym sobie. Wreszcie czuli, że są razem i jedyne co mogło im przeszkodzić, a nie mieli na to jakiegokolwiek wpływu była śmierć.
***
Obudziła się, wtulona w jego nagi tors. Na jej twarz wpłynął mimowolny uśmiech. Tę noc mogła bez wątpienia zaliczyć do udanych. Mimo to, coś nie dawało jej spokoju. Coś dręczyło jej sumienie, nie pozwalając spokojnie spać w jego ramionach. Pewna, teraz wydająca się niezwykle odległa ,sprawa.
Zwlokła się z łóżka, po czym zarzucając na siebie ubranie wyszła z pokoju. Po cichu zeszła po schodach, nie mogąc jak bardzo zmienił się letni dworek Malfoyów. Jeszcze parę godzin temu był okazałym domem weselnym. Teraz zmieniono go z powrotem w rezydencje arystokratów. Otulając się cienkim płaszczem wyszła z dworu, by po chwili się teleportować.
***
Cmentarz w Londynie wydawał się być wyjątkowo ponurym miejscem. Nie był on straszny czy mroczny... był po prostu smutny. Smutny jak zresztą chyba każdy cmentarz. Nikomu nie wiązały się z nim dobre wspomnienia. Kasztanowłosa kobieta ze spokojem mijała nagrobki, by po chwili zatrzymać się przy jednym z nich.
-Cześć, Ron-powiedziała zdobywając się na smutny uśmiech. Usiadła naprzeciw marmurowej tablicy, po czym wlepiła w nią swój wzrok. -Dawno nie przychodziłam...-powiedziała, cicho. -Byłam na ciebie trochę zła-wyjaśniła po dłuższej chwili. -Dziś wzięłam ślub. Z Malfoyem. Jestem z nim naprawdę szczęśliwa i choć nie zostało nam dużo czasu jestem najszczęśliwsza.
Jej wzrok powędrował na palec, na którym błyszczała złota obrączka. Jej wypowiedź była chaotyczna nawet w rozmowie z nagrobkiem.
-Mimo to wiem, że to ty byłeś pierwszy. To też nie daje mi spokoju. Czuje jakby ta przeszłość mnie więziła.
Może nie powinnam tak myśleć, a co dopiero mówić, ale... kocham cię, Ron . Dalej cię kocham jak przyjaciela, jak brata z którym tyle przeżyłam. Pojawiłeś się kiedy cię potrzebowałam i mimo wszystko byłeś dobrym mężem. Zdradzałeś mnie, nie mam pojęcia czy mnie kochałeś, ale dla mnie byłeś dobry...
W jej oczach zabłyszczały łzy.
-Ale teraz mam kogoś innego. Kogoś kto, jestem pewna, że mnie nie zdradza i kogoś kto na pewno mnie kocha-wyjaśniła lekko podłamanym głosem. -Wiesz po co tu przyszłam?-spytała, doskonale wiedząc, że nie uzyska odpowiedzi. -Żeby się pożegnać. Bo nigdy tego nie zrobiłam. Wiedz, że byłeś draniem jakich mało, ale ja o tym zapominam i wspominam cię jako przyjaciela. Tak jakby... rozstajemy się w zgodzie.
Jedna drobna łza spłynęła po jej policzku, a usta wykrzywiły się w szerokim uśmiechu. Poczuła w sercu wolność, która upewniła ją, że zrobiła dobrze.
-Do zobaczenia-szepnęła cicho, po czym pełna szczęścia opuściła cmentarz.
Kobietko, wiesz że przez Ciebie płaczę? :x
OdpowiedzUsuńJa Ci nie pozwalam usmiercić Hermiony! Obraże się na Ciebie jeśli ją zabijesz! :C Do końca świata i jeden dzień dłużej.. ;x
No co mam mówić.. To , że piszesz świetnie już wiesz.. ale tego nigdy za mało..
piszesz g e n i a l n i e.
Ej, ja serio się na Ciebie obraże jak ją zabijesz. :)
A tak w ogole zamierzasz pisać kolejne Dramione? :D
Mam nadzieje że tak :3 Niewiem, jak przeżyje bez Twojej twórczości xd
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział ;p
zapraszam: droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Tio już ślub jak to szybko minęło dobrze że nie opisywałaś tego całego ślubu chwała Ci za to hehe :D czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńNie no końcówka jest obłędna, tak... wzruszająca :)
OdpowiedzUsuńŚlub tez bosko opisany, ni za bardzo przesłodzony, poi prostu idealny, no i moja ukochana postać, Ray ♥ Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy :D
http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Przez tą końcówkę, znów chce mi się płakać i mam łzy w oczach ;( ty niegrzeczna!
OdpowiedzUsuńAle wiesz co? Kocham to opowiadanie! A ty masz ją uratować;)
I wtedy pewnie znów będę ryczeć, bo to będzie kochane, a jak nie przeżyje to też będę płakać. Weź tu żyj z takimi ;d
Czekam na kolejny <3
Pozdrawiam, Odiumortis (swag)
Nie lubie płakać ale jestem sama w domu i nie szczędziłam łez tylko że mi się makojaż rozmazał i wyglądam jak zombie. Nie wieże że niedługo już koniec historii...
OdpowiedzUsuńNieeeeee!!!! Hermiona musi żyć! Błagam Cię, niech chociaż to opowiadanie ma szczęśliwy koniec, czytałam ostatnio kilka opowiadać w których Hermiona albo Draco umierają, to straszne do tej pory nie mogę się pozbierać po przeczytaniu ich ( wiem, ż eto dziwne ale taka już jestem ).
OdpowiedzUsuńFajny blog.
Kurczę, mam wrażenie, że jeszcze tylko trzy rozdziały, :o Ona musi zyć!!!! :D
OdpowiedzUsuńI się popłakałam .... Koncowka obledna :) a ona musi zyc i wszscy to wiedza :D chociaż nizaleznie od tego co zrobisz i tak pewnie będę ryczec jak odiumortis xD to jest genialne i nie wiem co więcej napisać wiec juz nic nie pisze ;) weny kochana :D
OdpowiedzUsuńbooże uwielbiam cię za to, że nie opisywałaś całego ślubu i ( o zgrozo) wesela!
OdpowiedzUsuńkońcówka- idealnie, gdybym była normalna pewnie bym zapłakała, aczkolwiek w życiu nie płakałam... przynajmniej od kąd wyszłam z wieku manipulacji płaczem ;D mniejsza... nie mogę się doczekać następnego rozdziału : )
Magnolia
dawaj następny ! :D
OdpowiedzUsuńPrzy końcówce powstrzymywałam się od płaczu!! Super rozdział :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie Mojeminiopowiadania.blog.onet.pl
Czytam kolejne twoje opowiadanie. Wszystkie są naprawdę cudowne. Czy mi się wydaje czy nasza Ginevra użyła tekstu z Zaplątanych *_*
OdpowiedzUsuńPopłakałam się jak nienormalna,mam dość:(
OdpowiedzUsuńPiękny!
OdpowiedzUsuń