czwartek, 18 lipca 2013

28. Decydujący moment

-Nie no serio?! Znowu przypaliłeś naleśniki?!-spytał wyraźnie zażenowany Draco. -Jesteś beznadziejnym kucharzem-powiedział kręcąc z niedowierzaniem głową.  -Jak są czarne, znaczy, że nie wyszły-wytłumaczył z niezwykłą cierpliwością, zabierając Ray'owi talerz sprzed nosa.
-Nigdy ci to nie przeszkadzało-powiedział Ray nie bardzo dotknięty niezadowoleniem mężczyzny. Ze spokojem wpatrywał się w ojca, a na jego twarzy błąkał się delikatny uśmiech.
-Owszem, ale teraz jesteśmy w moim domu, a co za tym idzie w mojej kuchni-wyjaśnił z chytrym uśmieszkiem. -Widziałeś Hermione?-spytał, podchodząc do szafki i wyciągając z niej kawę.
-Myślałem, że jeszcze śpi-powiedział chłopiec wzruszając ramionami.
Draco zmarszczył brwi, zalewając kawę wrzącą wodą.
-Pewnie ukryła się gdzieś w domu. Tu jest mnóstwo kryjówek!-powiedział rozentuzjazmowany Ray. W jego głowie już pojawiły się wizje świetnej zabawy w chowanego.
-Nie sądzę...-mruknął blondyn, siadając naprzeciw chłopca.
-Może zorientowała się, że jednak nie chce być twoją żoną i po prostu uciekła-rzucił chłopiec zupełnie beznamiętnym tonem. Blondyn prychnął z oburzeniem, patrząc na chłopca z zażenowaniem.
-Jeżeli byłaby to prawda, to zabiłbym ją gołymi rękami...
-A ja myślę, że płakałbyś po kątach-zaśmiał się cicho Ray.
-Jesteś wredny-żachnął się, wyciągając rękę po gazetę.
-Po ojcu-powiedział malec wyszczerzając do niego zęby. Draco wywrócił oczami w duchu szeroko się uśmiechając. On nigdy nie miał takich relacji z ojcem. Myśl, że stał się lepszy od Lucjusza bardzo podbudowywała jego ego.
 Zapadła cisza przerywana jedynie odgłosem chrupania tostów przez Ray'a. Dracona bardzo to irytowało jednak nie chciał dać po sobie poznać że się tym denerwuje. Zaczytany w gazecie zupełnie zapomniał, że miał szukać Hermiony, która, co jak co, powinna obudzić się przy nim po ich nocy poślubnej. Dopiero dźwięk sowy stukającej w okno wyrwał go z zadumy. Zrezygnowany oderwał się od lektury, by po chwili głaskać ptaka po pierzastej główce. Zgrabnym ruchem oderwał od jego nóżki kopertę i przeczytał jej zawartość. Z każdym słowem z jego twarzy odpływały wszelkie kolory.
-Ray, muszę iść ,a nie zostawię cię samego w domu-powiedział, zgniatając kartkę i wsadzając ją do kieszeni spodni. -Ubieraj się, teleportujemy się do Potterów.
-Ale...-zaczął chłopiec, niezadowolony, że nie może dokończyć swojego śniadania.
-Ray, w tym momencie!
-Czy to chodzi o mamę? Gdzie ona jest?-spytał chłopiec, lekko przestraszony reakcją mężczyzny.
-Ona...-zaczął, jednak słowa uwięzły mu w gardle. -Ona... zaczęła rodzić-powiedział, jednak nie bardzo to do niego docierało. Nadszedł decydujący moment. Nie wiedział od jakiego czasu, ani w jakich okolicznościach znalazła się w szpitalu. W liście była zawarta jedynie wiadomość, że ma się tam jak najszybciej pojawić.
-To chyba dobrze-powiedział Ray szczerze się uśmiechając. -Ten uparciuch wreszcie wyjdzie z brzucha!
-Ray... Ray, to nie takie proste-powiedział totalnie załamany mężczyzna. -Ja... ja muszę tam jechać, w porządku? Bierz swoje rzeczy i jedziemy do Potterów.
Po chwili obydwoje mogli teleportować się do domu przyjaciół Hermiony. Draco wymienił parę zdań z Harry'm i Ginny by po chwili zniknąć z głuchym trzaskiem.

Szybko przemierzał korytarze szpitala, wiedząc, że nie pozwoli się temu tak skończyć. Do cholery! Nie po to tyle razem przeszli, żeby w końcu jego żona umarła w taki sposób! Nie patrząc przed siebie mijał ludzi i lekarzy chodzących po szpitalu.
-Może by tak pan uważał?-poczuł jak ktoś łapie go za ramie i mocno obraca w swoją stronę.
-Przepraszam, śpieszę się...-zaczął jednak kiedy zobaczył znajomego człowieka momentalnie zamilkł. -To pan...
-Tak sądziłem, że się jeszcze spotkamy-powiedział mężczyzna, a na jego twarz wpełzł szalony uśmiech. -Co tym razem?
-Żona rodzi, panie doktorze-powiedział Draco, dziwiąc się w duchu, swojej wypowiedzi. Nigdy nie sądził, że kiedykolwiek będzie mógł powiedzieć coś takiego.
Stał przed nim ten sam lekarz, który przekazywał mu złe wieści kiedy Hermiona leżała nieprzytomna po wybuchu na Pokątnej. Minęło od tamtej chwili sporo czasu. Teraz to wspomnienie wydawało się być bardzo odległe.
-Nie ma się co śpieszyć i tak pana nie wpuszczą-powiedział lekarz, jakby ze współczuciem. Wypuszczając głośno powietrze z ust, opadł na krzesło w poczekalni. Poklepał miejsce obok siebie, tym samym zapraszając Dracona. Mężczyzna nie zastanawiając się usiadł obok, nerwowo przeczesując palcami i tak rozczochrane włosy.  Westchnął ciężko, ukrywając twarz w dłoniach. Każda sekunda ciągnęła się jak wieczność, strzępiąc jego nerwy. Minuty zamieniały się w godziny, a słowa o Hermionie jak nie było tak nie było. W końcu, gdy już stracił wszelką nadzieję, poczuł jak ktoś dźga go czubkiem palca w głowę.
-Draco-głos Ray'a dobiegał jakby z daleka, nie mogąc przebić się przez barierę rozpaczy jaką wokół siebie wygrodził.
-Co ty tu robisz?-spytał kiedy w końcu się otrząsnął. Uniósł głowę, przenikając spojrzeniem stojącego naprzeciw chłopca.
-Nie mógł usiedzieć w miejscu. Wszyscy się martwiliśmy i...-zaczęła Ginny jednak głos uwiązł jej w gardle. Blondyn wstał, uśmiechając się niepewnie. Lekarza już przy nim nie było. Nie wiedział kiedy przegapił jego odejście. Ginny spojrzała na niego z troską, po czym bez zastanowienia przytuliła się do niego.
-Wszystko będzie dobrze, Draco-szepnęła, próbując chyba bardziej uspokoić siebie niż jego. Mężczyzna niepewnie poklepał ją po plecach, patrząc przez jej ramię na stojącego obok, niezbyt zadowolonego Harry'ego. Mimo to, nawet twarz Wybrańca wyrażała niepokój i zmartwienie. Chyba nikt nie był wstanie odgonić od siebie ciemnych myśli. Mroczne wizje napawały każdy umysł... no może pomijając Ray'a, który nieświadomy przysiadł na krześle wymachując nogami.
-Wiadomo coś?-spytała w końcu Ginny, odsuwając się od mężczyzny i uświadamiając sobie co dokładnie zrobiła. Chociaż... Draco był teraz mężem jej najlepszej przyjaciółki i mogła się do niego przytulić. Oczywiście dopóki w jej głowie nie było nieczystych myśli.
-Nie-odpowiedział blondyn. Jego oczy mocno posmutniały, a on odwrócił wzrok  pragnąc by nikt tego nie zauważył. Niepewność i niecierpliwość, a także strach przed nieznanym. Jedyne uczucia które wypełniały jego wnętrze.
Mężczyzna ponownie opadł na krzesło, zaciskając mocno szczęki.
-Cholera-zaklął wzburzony. -Przecież to nie może się tak skończyć...
Cała sytuacja wyglądała rodem z jego conocnych koszmarów. Hermiona miała odejść bez możliwości jakiegokolwiek pożegnania...
Zerwał się z krzesła wiedząc, że nie może pozwolić na takie zakończenie. Może jego życie nie było bajką, ale z Hermioną było to możliwe. Podszedł do drzwi i złapał za klamkę pragnąc mocno nią szarpnąć, kiedy w tym samym momencie zamek przeskoczył, otwierając przejście.
Po chwili stanął przed nim wysoki mężczyzna w białym kitlu. Wyglądał na bardzo zmęczonego.
-Może pan wejść-powiedział tonem, z którego nie dało się nic wyczytać. Przesunął się na bok, umożliwiając tym samym wejście blondynowi. Draco nie czekając, niemal wbiegł do środka, rozglądając się po wnętrzu. Jego serce biło w zawrotnym tempie, bojąc się tego co może tam zobaczyć.
W jasnym, przestronnym pokoju znajdowało się jedynie małe łóżeczko, w którym leżała malutka istotka. Podszedł bliżej, pragnąc przyjrzeć się jej z bliska. Niewiarygodnie mała, przyglądała mu się z zaciekawieniem jednak nie to go poruszyło. Stalowoszare tęczówki przenikały jego wnętrze, dając tym samym niezrozumiałą ulgę. Na jego twarz wpłynął mimowolny uśmiech. Zarówno oczy jak i włosy dziecko odziedziczyło po nim.
-Dzielna dziewczynka... dużo musieliśmy się namęczyć by ją uratować...-lekarz uśmiechnął się delikatnie, podchodząc do Dracona i klepiąc go po plecach.
Mężczyzna jednak przestał zwracać na niego uwagę. "...dużo musieliśmy się namęczyć by ją uratować..." Czy jest to jednoznaczne z tym, że Hermiona musiała się poświęcić? Przecież od samego początku przygotowywała go na sytuacje w której jedno z nich nie przeżyje.
-Gdzie ona jest?-spytał przenosząc wzrok z córki na lekarza. Mężczyzna spojrzał na niego zaskoczony jego reakcją. -Gdzie ona jest?-powtórzył Draco, czując jak jego serce się zatrzymuje.
-Spokojnie-powiedział lekarz unosząc ręce w obronnym geście. -Walczyliśmy o ich życie parę godzin i...
-Do cholery możesz mi odpowiedzieć?!-krzyknął Draco, nie kontrolując swoich emocji.
-Jest w tamtym pokoju-powiedział lekarz, smętnie wskazując drzwi obok. Blondyn bez wahania rzucił się w tamtym kierunku, jednak został zatrzymany przez silny ucisk na ramieniu. Odwrócił się wyprowadzony z równowagi, patrząc na lekarza z wściekłością.
-Puszczaj-warknął, strącając jego rękę.
-Musisz przygotować się na to co tam zobaczysz...-powiedział lekarz, patrząc na niego ze współczuciem.
-Po prostu powiedz, że ona żyje-wycedził Draco, niemal błagalnym głosem.


                                                                      ***


Wiesz jak to jest opaść na dno i nie móc się odbić?
Jak to jest być spragnionym na pustyni?
Być zgubionym w środku wielkiego labiryntu?
Draco Malfoy był dzielnym i silnym mężczyzną i zapewne mimo ran jakie poniosłoby jego serce, dałby radę unieść taki ciężar. Byłby wstanie podnieść głowę i dumnie kroczyć do przodu. Tak naprawdę, mimo tego jak bardzo się bał i jak bardzo by cierpiał, był gotowy na to co może zobaczyć w pokoju obok.
Wracając do poprzedniego tematu...
Czy wiesz jak to jest opaść na dno i nie móc się odbić, być spragnionym na pustyni czy zgubionym w środku labiryntu?
Draco Malfoy nie wiedział.
Ani przed, ani po przekroczeniu progu sali, w którym leżała jego żona.



21 komentarzy:

  1. Boże....
    A przy tym rozdziale to mnie rozwaliłaś...
    Oj, tak łezki same kapią na klawiaturę a ja nie wiem co napisać.. :c
    W ogóle to ja chce kolejny rozdział już dzisiaj :C
    Da rade? :c
    Bo ja chyba nie wytrzymam do jutra, po takim zakończeniu..
    Ona tam leży i żyje, prawda? Jest zmęczona ale żyje.
    Jest dziewczynka c: Łiii :3
    No, rozdział świetny, ale pamiętaj - Hermiona ma żyć :D
    Czekam z ogromną niecierpliwością na następny rozdział.
    zapraszam : droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  2. O Matko...
    czytałam ten rozdział z zapartym tchem, jest po prostu wspaniały ♥
    Błagam cie dodaj następny ja najszybciej bo ja chyba nie wytrzymam :) Pozdrawiam i życzę weny :*
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. ejjjj! jesteś straszna, okropna, przerażająca!! jak mogłaś przerwać w takim momencie!! normalnie jestem wściekła ;@
    wstawiaj szybko kolejny rozdział bo chyba umrę z ciekawości ; *


    Magnolia
    Ps. Nie żartuję! : D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej, ej, ej, błagam cię, nie możesz nam tego zrobić. Hermiona leży w tamtej sali i żyje tylko jest zmęczona, prawda? błagam cię, dodawaj szybko rozdizał i niech ona żyjeee !

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego w takim momencie? Dawaj jak najszybciej nowy rozdział! Mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. o kurde ! tyle emocji!
    normalnie.. no kurde.. normalnie.. nie wiem von powiedzieć !

    OdpowiedzUsuń
  7. Dodaj szybko rozdzial bo ja umre z ciekawosci! Chcesz miec czlowieka na sumieniu?

    OdpowiedzUsuń
  8. Dodaj szybko rozdzial bo ja umre z ciekawosci! Chcesz miec czlowieka na sumieniu?

    OdpowiedzUsuń
  9. błagam o kolejny. szybko!!!! po prostu nie mogę się doczekać. prosze

    OdpowiedzUsuń
  10. Ona żyje . Napisałaś na końcu jego żona a nie jego zmarła żona. Przynajmniej trzeba mieć nadzieje

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam nadzieje, ze ona żyje . Jesteś podła :'( przerwać w TAKIM momencie :'( to skandal po porostu. Szybko pisz nowy rozdział i nam go tu wrzucaj, bo chyba padne z ciekawości .... Weny :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie da się dodać dzisiaj ? Prosimy :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Normalnie łzy miałam w oczach, gdy czytałam końcówkę rozdziału : ( Podpiszę się pod innymi, żeby przerwać w takim momencie? Ciekawość tak mnie zżera, że tak bardzo Cię PROSZĘ o dodanie jeszcze dzisiaj rozdziału : ) Hermiona musi żyć!
    P.S. Piszesz genialnie : >

    OdpowiedzUsuń
  14. W takim momencie??? Nie no nie....
    Mam nadzieję, że następny pojawi się jak najszybciej. Czekam z niecierpliwością :o

    OdpowiedzUsuń
  15. I co i co?? Kurde!! Żyje czy mam już szukać liny dla siebie. Proszę szybko o nexta :** kocham

    OdpowiedzUsuń
  16. No nie w takim momencie NIEeeeee ja chce kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Cholera... przepraszam za słowa, ale czy ty musisz przerywać w takim momencie?
    Mam nadzieję, że ona żyje! w jakimkolwiek stanie, niech żyje! proszę...

    OdpowiedzUsuń
  18. Jejku, to czekanie mnie wykończy.

    OdpowiedzUsuń
  19. Musialas dac takie napiecie xD

    OdpowiedzUsuń
  20. Zakończenie w najlepszym do tego momencie xd

    OdpowiedzUsuń
  21. JAK MOZNA KONCZYC W TAKIM MOMENCIE?!?!
    http://zbuntowanahermiona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń