Po dwutygodniowej przerwie wracam wypoczęta i chętna do tworzenia rozdziałów!! Wiem, że rozdział nie jest idealny jednak mam nadzieję, że go zniesiecie, a pod postem będzie mnóstwo komentarzy. Nie macie pojęcia jak bardzo motywują do dalszego pisania. Tak czy inaczej powoli zbliżamy się do końca historii. Nie martwcie się jednak! Jak to ja, mam już w głowie kolejne opowiadanie! Teraz już nie zanudzam tylko zapraszam do czytania i licznego komentowania :)
-Hermiono pozwól, że będę z tobą szczery-poprosił lekarz z troską patrząc na szatynkę. Kobieta zamarła wiedząc, że nie usłyszy od niego niczego dobrego. -Któreś z was tego nie przeżyje-powiedział, a w jego oczach dało się ujrzeć mieszaninę żalu i współczucia.
Hermiona spojrzała na swój ośmiomiesięczny brzuch, czując jak w jej sercu coś pęka. Nie pozwoli by tej małej istotce coś się stało. Od kilku miesięcy żyła sobie szczęśliwie z Ray'em i Draconem spędzając każdy dzień w pełni radośnie. To dziecko też zasługiwało na szczęście. Na śmiech i łzy. Zasługiwało na to by spojrzeć na świat swoimi oczkami i spędzić swoje własne życie!
-Ratuj dziecko, o mnie się nie martw-powiedziała łamiącym się głosem. Wiedziała czego chce i była pewna swojej decyzji. Mimo to się bała. Bała się nieznanej która wyciągała w jej kierunku swoje ramiona. Nie chciała umierać. -Czy mogę liczyć na to, że i mnie dasz radę uratować?-spytała spoglądając swojemu koledze w oczy.
Mężczyzna skinął głową, patrząc na nią ze smutkiem.
-Jesteś pewna? Mamy ratować dziecko?-spytał nie mogąc pogodzić się z jej decyzją.
-Nie przejmujcie się mną-powiedziała zdobywając się nawet na delikatny uśmiech. -Jeżeli będą komplikacje to dziecko ma przeżyć-poprosiła wstając z miejsca. Czuła jak jej wnętrze wypełnia spokój. Wiedziała na czym stoi. Sprawa była jasna. Nie mogła jednak dusić tego w sobie. Powinna komuś o tym powiedzieć i taką właśnie osobą była Ginny. Po wyjściu od lekarza od razu udała się do domu przyjaciółki.
Zapukała do drzwi, siląc się na uśmiech. Wiedziała, że musi sobie z tym poradzić.
-Hermiona?-spytała lekko zdziwiona Ginny. Stała u progu, a kubek z kawą zatrzymał się w połowie drogi do jej ust. -Co tu robisz? Wszystko w porządku?-spytała zdziwiona jej niezapowiedzianą wizytą.
-Tak... to znaczy nie. Muszę z kimś pogadać-powiedziała szatynka. -Mogę wejść?-spytała po dłuższej chwili milczenia.
-Jasne-rudowłosa oprzytomniała uchylając przed nią szerzej drzwi. Zaprowadziła ją do salonu, zapraszając do szerokiego stołu.
-Gdzie dzieci?-spytała Hermiona.
-Poszły gdzieś z dziećmi sąsiadów. Harry w pracy, więc... mamy spokój i pewność, że nikt nie podsłucha-powiedziała podając jej kubek herbaty. Usiadła naprzeciw niej, a na jej twarzy wykwitł uśmiech.
-Będziemy plotkować i się zwierzać jak za dawnych czasów-powiedziała rozentuzjazmowana.
Hermiona westchnęła cicho, patrząc na przyjaciółkę ze smutkiem.
-Ostatnio bardzo to zaniedbałyśmy-powiedziała cicho, spuszczając wzrok.
-Miona, coś się stało?-spytała Ginny zauważając stan w jakim znajduje się Hermiona.
-No więc... chyba powinnam ci powiedzieć. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką...
Opowiedziała jej o wszystkim. Ginny dowiedziała się jak bardzo poważny jest stan kobiety i jak to wszystko może się skończyć.
-Powinnaś powiedzieć Draco-oznajmiła kiedy Hermiona skończyła swoją opowieść.
-Już za późno. Jak dowie się, że tak długo to przed nim ukrywałam... Poza tym nie spodoba mu się moja decyzja. Lepiej żeby był nieświadomy.
-Hermiona on jest ojcem tego dziecka i bardzo cię kocha. Jestem pewna że jeżeli mu nie powiesz będzie jeszcze gorzej. Popadniesz w jeszcze większe bagno i...
-Ginny to nie jest takie łatwe! Nie chcę żeby o tym wiedział. Po prostu jest mi ciężko przyznać, że to moja wina...
-Miona schowaj swoją dumę do kieszeni i mu powiedz. I nie myśl, że to twoja wina!
-No ale...
-Przecież nigdy nie zrobiłabyś czegoś żeby zaszkodzić maleństwu, prawda?
-No ale w końcu to ja doprowadziłam się do takiego stanu... Musiałam za dużo pracować albo...
-Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu, Hermiono... ale jestem pewna, że wszystko będzie dobrze. Po prostu powiedz Draconowi. Jestem pewna, że ci pomoże i będzie wyrozumiały...
Nagle przerwał im odgłos otwieranych drzwi.
-Ginny wróciłem wcześniej-do pokoju wpadł Harry. Uśmiechnął się na widok Hermiony, machając do niej ręką.
-Powinnam już iść-powiedziała kobieta podnosząc się z krzesła.
-Już?-mężczyzna wydawał się być zawiedziony.
-Niestety. Do zobaczenia-uśmiechnęła się porozumiewawczo do Ginny, po czym wyszła z domu.
-To przeze mnie?-spytał Harry uśmiechając się niepewnie. Rudowłosa pokiwała jedynie głową , po czym westchnęła ciężko, ukrywając twarz w dłoniach. Jej przyjaciółka znajdowała się w bardzo trudnej sytuacji, a ona nie miała możliwości jej pomóc. Czy jest coś gorszego od bezczynnego obserwowania jak ktoś kogo kochasz spotyka cierpienie?
***
-Draco! Musimy porozmawiać-powiedziała Hermiona wchodząc do mieszkania.
-Jeżeli chodzi o bałagan w kuchni to Ray...-oznajmił z niewinnym uśmiechem.
-Nie chodzi o bałagan w kuchni-powiedziała poważnie. Mężczyzna spojrzał na nią ze zdziwieniem, szukając w myślach co też takiego mógł jej zrobić. W końcu jednak się poddał i z cichym westchnięciem powiedział:
-Przepraszam nie powinienem tego robić... i mówić też nie powinienem...
-CO?! Nie mam pojęcia o czym mówisz... nieważne jeszcze się dowiem, ale muszę ci o czymś powiedzieć.
Mężczyzna spojrzał na na nią z powagą, a niepokój wypisany na jej twarzy zbił go z tropu. Czyżby tym razem ona musiała się z czegoś tłumaczyć?
Podszedł do niej, uśmiechając się niepewnie.
-Co się stało?-spytał, łapiąc ją za ręce. Kobieta westchnęła głęboko.
-Wiem, że nie powinnam, ale... czy te twoje oświadczyny są dalej aktualne?
***
Wiedziała jak głupio musiała wyglądać i tak też się czuła. Jednak nigdy wcześniej nie była tak niepewna jutra. Mimo wszystko nie szykowała jej się szczęśliwa przyszłość. Albo będzie pogrążona w rozpaczy po stracie dziecka, albo będzie po prostu martwa i jeżeli może to chce być wtedy panią Malfoy. Naprawdę tego pragnęła, a wydarzenia z ostatnich chwil mocno ją do tego zmobilizowały. Mężczyzna patrzył na nią zszokowany, a po jego głowie pędziło naraz mnóstwo myśli. Co takiego musiało się stać by posunęła się do takiego pytania. Po chwili jednak się otrząsnął. Widząc jej zrezygnowaną i zawiedzioną minę po dłuższej chwili milczenia postanowił coś powiedzieć. Odchrząknął znacząco, po czym bezceremonialnie przyklęknął na jedno kolano. Były to beznadziejne oświadczyny do beznadziejnej sytuacji . Co jak co, nawet jeżeli on tego pragnął to nie tak powinno to wyglądać. Poza tym zostało to mocno zaaranżowane przez Hermione która mimo wszystko sprawiała wrażenie do tego zmuszonej.
-Hermiono czy będziesz tak dobra i wyjdziesz za mnie?-spytał.
-Draco...przepraszam-powiedziała zdając sobie sprawę, że go do tego zmusiła.
-Nie masz za co. Pragnę byś została moją żoną-zapewnił ją, przybierając na twarz delikatny uśmiech. -Powinienem prosić o to już dawno. Gdybym tylko wiedział, że tego chcesz...
-To nie tak... to znaczy chcę, ale. Kocham cię i ... po prostu dawno powinniśmy to zrobić i...
-Powinniśmy?-spytał nie bardzo rozumiejąc. Czyżby ona chciała za niego wyjść, bo czuła, że "powinna"?!
-To nie tak, po prostu kocham cię i...-wydawała się być mocno zmieszana.
-Po prostu powiedz to cholerne "tak"-powiedział zirytowany. Mimo to silił się na uprzejmość. Czuł się jak głupek klęcząc przed nią i wysłuchiwać jej życiowych rozterek jednak starał się być jak najbardziej cierpliwy.
-No jasne. Tak!-powiedziała, a on momentalnie podniósł się z ziemi i porwał w swoje ramiona. Po chwili całowali się namiętnie, spełniając swoje najskrytsze pragnienia. Do czasu. Draco nie był głupi. Wątpliwości, które do tej pory błądziły po jego głowie dały się we znaki.
-Dlaczego?-odsunął się od niej, badając uważnym spojrzeniem. -Dlaczego nagle zechciałaś ślubu?
Hermiona spuściła wzrok, czując, że jest najbardziej żałosną osobą na świecie. Spojrzała na niego, uświadamiając sobie jedną rzecz. Ona MUSI mu powiedzieć prawdę. Nie mogła mu tego zrobić. To byłoby zbyt egoistyczne wziąć ślub i wszystko zataić. Nie może dawać mu nadziei , a po czasie zniknąć z jego życia na zawsze.
-Nie złość się-poprosiła opadając na kanapę. Mężczyzna usiadł obok, patrząc na nią z niepokojem. Co takiego leżało na sercu jego Hermionie?
-Co się stało?-spytał zdając sobie sprawę, że Hermiona nie zamierza zacząć tego tematu.
-Bo ja ci nie powiedziałam-powiedziała cicho, ledwo dosłyszalnie.
-O czym?-spytał czując jak po jego plecach przebiegł dreszcz. Coś mówiło mu, że ta rozmowa nie przyniesie nic dobrego. Mimo wszystko postanowił się nie złościć. To by wszystko zepsuło, a Hermiona właśnie stała się jego narzeczoną.
-Draco...ja... od samego początku moja ciąża jest zagrożona. Mam małe szanse na szczęśliwy poród i jest duże prawdopodobieństwo, że ja albo dziecko nie przeżyje...-powiedziała na jednym wdechu. Jej głos wydawał się być słaby i zawstydzony. Nie patrzyła mu w oczy, zbyt mocno bała się tego co w nich zobaczy.
Draco poczuł jak z jego twarzy odpływając wszelkie kolory czyniąc ją jeszcze bledszą. Spojrzał na nią ze zdziwieniem, jednocześnie czując mocne ukłucie w sercu.
-Czemu nie powiedziałaś wcześniej?-spytał, dziwiąc się samemu ile bólu dało się usłyszeć w jego głosie. Było to dla niej jak najgorsze cierpienie. Wolała żeby na nią krzyczał, wyszedł i trzasnął drzwiami. Tymczasem on był smutny, zraniła go...
-Bałam się-szepnęła czując jak łzy napływają jej do oczu. Mimo wszystko to co mu powiedziała było z nią sprzeczne. Za nic w świecie nie chciała mu o tym mówić. Czuła jednak, a może raczej ślepo zawierzyła Ginny, że tak będzie lepiej.
-Nie można nic zrobić?-spytał nie zamierzając rozwlekać tego, że się bała. Znaczyło to jedynie, że mu nie ufała. Kobieta pokręciła przecząco głową, dalej nie śmiejąc nawet na niego spojrzeć.
-Dlatego chcesz za mnie wyjść?-spytał z goryczą. Nie rozumiał o co w tym wszystkim chodzi.
-Przepraszam, nie powinnam o to prosić. Zrozumiem, że nie chcesz. Nasze małżeństwo nie miało by żadnej przyszłości...
-Nie... to dobrze-powiedział czując jak jego serce przeszywa ogromny ból. Spowodowany był myślą, a może raczej wizją jego klęczącego nad grobem Hermiony. Wolał żeby to była Hermiona Malfoy, nie Weasley ani nawet Granger. Pragnął by była jego, chociaż na chwilę. Kobieta w końcu przeniosła na niego wzrok, ukazując mokre od łez policzki.
-Przepraszam-powiedziała, czując, że świadome czynienie z Dracona wdowca będzie czymś niezwykle samolubnym. Mimo to bardzo tego pragnęła. Chciała umrzeć jako jego żona, kobieta tego, do którego od zawsze należało jej serce. Mężczyzna nic nie odpowiedział. Po prostu się do niej przysunął i mocno przytulił pozwalając by wypłakała się w jego koszulę. Nie wiedział co jeszcze mógłby zrobić. Dla niego to też było trudne, chyba jeszcze bardziej trudniejsze. To on musiał się z tym uporać. Znieść wizje świata bez niej....
Tyle, że bez niej nie byłoby dla niego miejsca na świecie. Nie zniósł by braku sensu, którym była właśnie Hermiona. Wtedy przyszedł mu do głowy pomysł. Wiedział jak bardzo był egoistyczny jednak nie potrafił odpędzić od siebie tej myśli. Już chciał wypowiedzieć to na głos kiedy odezwała się Hermiona.
-Obiecasz mi coś?-spytała patrząc mu prosto w oczy. Ciepło jej czekoladowych tęczówek było wręcz hipnotyzujące. Sprawiało że nie dało się od nich oderwać, jedyne czego pragnął w tamtym momencie to właśnie jej samej. Jedyne na co mógł się zdobyć to jedynie posłusznie skinąć głową.
-Zaopiekujesz się Ray'em-powiedziała spokojnie.
-Oczywiście. Tyle, że zrobimy to razem. Musi być jakiś sposób...
-Jeszcze jedno... jeżeli staniemy przed wyborem...
-Hermiono...
-Poczekaj, nie przerywaj mi. Jeżeli staniemy przed wyborem... lekarze będą ratować dziecko. Taka jest moja wola i ty też powinieneś tego chcieć. Obiecaj, że nie będziesz komplikował i pozwolisz im je uratować-jej prośba była wręcz błagalna. -Obiecaj-powtórzyła tonem nie znoszącym sprzeciwu.
-Miona-szepnął zrozpaczony. -Nie będzie takiej sytuacji. Będzie dobrze...
-Naprawdę w to wierzysz?!-spytała dalej siląc się na spokój. Mimo to jej głos ponownie zaczął się łamać.
-Draco musisz się pogodzić, że ja nie pozwolę by naszemu maleństwu coś się stało. Nie mogłabym żyć dalej z taką świadomością...
-Dlaczego więc wymagasz ode mnie bym to ja zniósł coś takiego?-spytał, a jego głos stał się nieco chłodniejszy.
-Draco będziesz miał przy sobie dwoje naszych dzieci. One będą cię potrzebowały. W nich będzie cząstka mnie i...
-Przestań!-krzyknął ze złością. -Dla mnie to nie jest takie proste.
-Powinieneś ich kochać...
-Ciebie też kocham-zauważył wyjątkowo oschle.
-Po prostu obiecaj. Zrób to dla mnie. Nie wybaczę jeżeli to dziecko umrze przez twoją decyzję... Jeżeli stracę przytomność, albo nie będę wstanie podejmować decyzji to na ciebie spadnie wybór.
-Czy ty naprawdę nie rozumiesz, że możesz mnie nienawidzić?! Możesz się do mnie nie odzywać, być na drugim końcu świata, czy nawet o mnie zapomnieć. Ja to wytrzymam. Po prostu masz być, niczego więcej nie chcę...
-Draco błagam-poprosiła, a po jej policzkach po raz kolejny spłynęły łzy. -Błagam cię.
Patrzył jak płacze, jak cierpi i jest jej smutno. Tyle, że on czuł to samo. Ona już podjęła decyzję i nie zamierzała jej zmienić. Potrzebowała mieć w nim oparcie, mieć przy sobie kogoś kto poprze jej zdanie. Tyle, że to było dla niego niewyobrażalnie trudne. Taka decyzja zrujnowałaby mu całe życie. Tyle, że on był w niej ślepo zakochany. Widząc jak na niego patrzy jak błaga go o coś czego on za nic w świecie nie chce wykonać... Zawsze mówił sobie, że jej szczęście jest ponad jego wszelkie pragnienia. Teraz, jednak był wstanie bez skrupułów złamać tą zasadę. Był wstanie zrobić wszystko byle tylko ona była przy nim.
Nie miał pojęcia co nim kierowało, ani nawet co takiego działo się w jego sercu, kiedy jej odpowiedział. Kiedy jednocześnie sprawił, że zmieniło się wiele dotychczasowych rzeczy, kiedy to jego życie po raz kolejny legło w gruzach przez brązowowłosą kobietę. Jego starannie budowany światopogląd, przekonania czy całkowite wierzenie w stabilne i spokojne życie runęło tak nagle nie zważając na czas przez jaki je budował. Co ona z nim robiła? Co on chciał osiągnąć? Czego on w ogóle chciał?
-Obiecuję-powiedział ściskając jej dłoń. -Obiecuję, że kiedy będzie trzeba pozwolę ci odejść-szepnął, czując jak jego serce przeszywa niewyobrażalny ból.
Mój Boże.... Ty nie pozwolisz umrzeć Hermionie Ja to wiem xD a dziecko też się urodzi cale i zdrowe i panstwo Malfoy będą szczęśliwa rodzina :D szkoda, ze juz kończysz :/ aleam nadzieje, ze nowy pomysł będzie tak samo dobry jak ten, lub jeszcze lepszy :D mam nadzieje ze wyjazd się udał i wena w pełni :-D Pozdrowionka i wenyyy :D
OdpowiedzUsuń:(
OdpowiedzUsuńEj nie kurde no, ty nie możesz jej zabić, po prostu nie możesz :(
OdpowiedzUsuńRozdział jest wspaniały i ma w sobie tyle emocji, po prostu cudo ♥
http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
nie przesadzaj no !!! czekam na dłuuuuugi koniec :D :P
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały, ale bardzo smutny. Mam nadzieję, że zarówno Hermiona jak i dziecko przeżyją.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
przy końcówce, aż się łza w oku kręci :(: ten rozdział wcale nie jest taki okropny jak zapowiadałaś : D nie mogę się doczekać zakończenia... życzę weny, która wystarczy a jeszcze 10 opowiadań :)
OdpowiedzUsuńMagnolia
Mam łzy w oczach ;(
OdpowiedzUsuńTo jest takie smutne... Musi być sposób. Rozumiesz? Musisz uratować i Hermione i dziecko!
Bo będę płakać. ;(
Czekam na kolejny rozdział. <3
Nie lubiem Cię już ;( Boże płaczę jak małe dziecko. Nie rób im tego. ;(( I jeszcze raz nas okłamiesz, że rozdział jest taki sobie to inaczej pogadamy moja droga ;)) Mimo tych łez rozdział super. Tylko troche mi tutaj brakowało takich większych rozmyśleń Mionki. Ale i tak spoko :))
OdpowiedzUsuńWeny!
DawnoZapomniana
NAreszzcie jest <3 Błagam, żeby Hermiona przeżyła ;( Nie zabijaj jej :c Mam łzy w oczach xoxo Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńhttp://becauselifeisnoteasy.blogspot.com
Chciałabym Cię Nominować do Liebster Awards i Versatile Blogger jeśli się nie obrazisz ; D Więcej u mnie na blogu ---> http://thevioletstory.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNo i sie poryczałam i co? Rycze jak bóbr nad talentem autorki która chyba lubi nieszczęśliwe zakończenia która piszczę cudnie ze aż mi łzy leca ale ja ci mówię jak Mionka albo bejbi Malfoy umrze to będzie rozpacz na całego będzie ryk dzien i noc w sobotę niedzielę i święta też
OdpowiedzUsuńPozdro Selena19974
o matko :(
OdpowiedzUsuńtego to ja się wogóle nie spodziewałam. :(
mam normalnie w oczach łzy :(
o matko :(
OdpowiedzUsuńtego to ja się wogóle nie spodziewałam. :(
mam normalnie w oczach łzy :(
o Boże... czekam na następny
OdpowiedzUsuńjesteś cudowna! Masz ogromny talent! Jestem twoją nową czytelniczką i w ciągu paru dni pochłonęłam wszytskie twoja opowiadania! NIESAMOWITE! Codziennie czekam na następny rodział i oczywiście następne opowiadanie..
OdpowiedzUsuńA co do tego rodzialu CUDO! kocham, kocham, kocham! Całe szczęscie, że uwielbiasz happy endy jak jak więc nie obawiam się o to opowiadanie.. Pisz dalej! Jestem twoją fanką!
Nie komentowałam, z powodu braku czasu, ale odkąd trafiłam na Twojego pierwszego bloga, to codziennie wchodziłam i czekałam na nowy rozdział ;).
OdpowiedzUsuńWiem, przepraszam Cię, że nie komentowałam, wiem, że komentarze są dla Ciebie ważne i karmią Twoją wenę (która na szczęście nie jest w rozsypce tak jak życie głównych bohaterów), ale naprawdę, czytałam rozdział i albo musiałam wyłączyć laptopa, albo po prostu nie było już czasu bo były inne rzeczy do sprawdzenia...
Czytałam, że tak jak w Twoim poprzednim Dramione ma być happy end, więc jestem na 99% pewna, że przeżyje i Hermiona i dziecko :D
Czekam na następny rozdział, mam nadzieje, że będzie dzisiaj :)
P.
Ona nie może umrzeć no, niech się stanie jakiś cud :O
OdpowiedzUsuńzsotałaś nominowała do the-versatile-blogger award, więcej tutaj
http://wbrewwszystkim.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger-award.html
Dziewczyno, jesteś genialna! Piszesz tak lekko, doskonale wyrażasz emocje : ) Naprawdę masz talent do pisania i nie zmarnuj tego ; ) Na Twój pierwszy blog weszłam przypadkowo, ale od razu się zakochałam, także w 4 dni ,,pochłonęłam" Twoje blogi : > Naprawdę są niesamowite : ) Ale, gdy czytałam dzisiejszy rozdział po prostu łzy miałam w oczach ... Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, bo jestem bardzo ciekawa jak potoczą się losy Draco i Hermiony : )
OdpowiedzUsuńZapraszam również na mojego bloga, który prowadzę razem z koleżanką : www.forever-hogwart.blogspot.com Ale i tak nic nie dorówna Twojemu : )
P.S. Kocham Twój styl pisania! : >
no nareszcie !! :* / Monika :)
OdpowiedzUsuńIdealny.. taki wzruszający ;'(
OdpowiedzUsuńONA MA ŻYĆ.
OdpowiedzUsuńhttp://zbuntowanahermiona.blogspot.com/