czwartek, 18 lipca 2013

29. Koniec historii

Żaluzje w szpitalnej sali były zasłonięte, powodując panujący w pomieszczeniu półmrok. Stojące po środku pokoju białe, obdrapane łóżko rzucało na ścianę długi, podłużny cień, a w rogu sali znajdowały się różne urządzenia medyczne mające za zadanie utrzymanie przy życiu pewną kobietę.

Leżała na łóżku pogrążona w głębokim śnie. Wymęczona porodem dziecka ciężko oddychała, próbując uspokoić łomot swojego serca. Po jej czole spływały krople potu, a każdy mięsień błagał o odpoczynek.
Jednak ona już na to nie zważała. Wygrała. Najważniejszą bitwę jaką kiedykolwiek stoczyła. Bitwę o życie.
Fakt, że nie miała siły nawet unieść ręki w niczym jej nie przeszkadzał. Kiedyś dojdzie do siebie i wróci do domu gdzie będą czekali na nią mąż i dzieci. Czy jest coś piękniejszego niż właśnie taka świadomość?

Mężczyzna stanął u progu, analizując dokładnie każdy szczegół pomieszczenia. Wtedy ją ujrzał. Spała na łóżku, z trudem łapiąc każdy oddech. Uśmiechnął się szeroko, czując jak jego serce zalewa fala szczęścia i ulgi. Szybkim krokiem podszedł do łóżka, podsuwając sobie krzesło. Usiadł na nim, łapiąc tym samym żonę za rękę.
-Napędziłaś mi stracha-szepnął delikatnie całując jej dłoń. -Jesteś okropna...
-Draco...-kobieta uchyliła powieki ledwo wypowiadając jego imię.
-Nieważne, nic nie mów. Odpoczywaj-przerwał jej, nie odrywając wzroku od jej czekoladowych tęczówek. Nie mógł uwierzyć, że mógłby ich nigdy więcej nie zobaczyć.
Usta Hermiony wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu, a ona sama zebrała się w sobie by uścisnąć jego dłoń.
-Kocham cię-szepnęła bezgłośnie, a w jej oczach pojawiły się łzy szczęścia. -Gdzie nasze dziecko?-spytała po dłuższej chwili milczenia. W jej głosie dało się wyczuć niepokój. Trzymała je w swoich ramionach dosłownie kilka sekund. Później lekarze zabrali je, pod pretekstem podłączeniem jej do potrzebnych urządzeń.
-Jest w tej sali obok-powiedział, a w jego głosie dało się usłyszeć niespotykaną dotąd czułość. Westchnął głęboko, próbując wziąć się w garść. Malfoyowi nie przystoi okazywać nadmiernych emocji.



                                                                         ***


Minęło wiele ciężkich i wyjątkowo trudnych dni zanim Hermiona i jej córeczka mogły wrócić do domu. Przy wejściu do mieszkania towarzyszył im Draco, którego usta bezustannie wygięte były w szerokim uśmiechu.
Pewnie obejmował swoją żonę, na której ramionach spoczywało maleństwo zawinięte w gruby kocyk.
-Siadaj. Ray jest u Potterów zaraz po niego pójdę...-powiedział Draco, pomagając żonie usiąść na kanapie.
-Dzięki-odparła delikatnie muskając jego wargi. Mężczyzna uśmiechnął się z zadowoleniem, opuszczając na chwilę mieszkanie.
Teleportował się pod sam próg domu Wybrańca, pewnie pukając w drzwi. Otworzyła mu rudowłosa kobieta, która przywitała go szerokim uśmiechem.
-Wszystko w porządku?-spytała nie mogąc doczekać się wieści.
-Dzisiaj zabrałem ją do domu-powiedział spokojnie. Ginny nie mogła jednak ostudzić swojego zapału i bez zastanowienia rzuciła mu się na szyję. Na twarzy mężczyzny wykwitł mimowolny uśmiech. Zrozumiał, że oprócz rodziny zdobył też prawdziwie oddanych przyjaciół.
-Tak się cieszę...-powiedziała kobieta, odsuwając się od blondyna. -Ray!-krzyknęła wołając chłopca.
Po chwili dało się usłyszeć szybkie kroki małych stóp. Brązowowłosy stanął jak wryty z zaskoczeniem przyglądając się stojącemu u progu mężczyźnie.
-Gotowy na powrót do domu, Ray?-spytał blondyn uśmiechając się w swój ulubiony sposób.
Kąciki ust chłopca uniosły się wyjątkowo wysoko, a oczy rozbłysł wesoło. Nie czekając podbiegł do mężczyzny obejmując go w pasie.
-Dzięki, tato-szepnął tak, by tylko Draco mógł go usłyszeć.



                                                                         ***


-Nie sądzisz, że to piękne?-spytała Hermiona, popijając herbatę. Dzieci spały, a oni zostali sami, wpatrując się w rozbiegane płomienie kominka.
-Zależy co masz na myśli-powiedział Draco nie bardzo wiedząc o co chodzi jego żonie.
-Cała ta historia-odparła, opierając głowę na jego ramieniu. -Przezwyciężyliśmy wszystko.
Blondyn uśmiechnął się pod nosem, obejmując szatynkę ramieniem.
-Dużo się wydarzyło...
-Ale wiesz czemu tak naprawdę jesteśmy razem?-spytała, przenosząc wzrok z płomieni na jego stalowoszare oczy.
Mężczyzna uniósł pytająco brwi, zdając sobie sprawę, że jest bardzo niedomyślny.
-Długo nad tym wszystkim myślałam i wiesz... Pomagałeś mi, pomogłeś mi się pozbierać po śmierci Rona. Stałeś się najlepszym przyjacielem Ray'a i sprawiłeś, że obydwoje przetrwaliśmy najcięższe chwile. Otworzyłeś mi oczy, że jedynym czego tak naprawdę pragnęłam i dalej pragnę jesteś ty. Dałeś mi coś czego jeszcze nikt mi nie dał i wiesz? Mimo tego, że potrafiłeś być naprawdę paskudny ja cały czas cię kochałam... i będę kochać do samego końca...
Blondyn uśmiechnął się, całując ją w czubek głowy.
-Ty natomiast jesteś okropna 24 godziny na dobę...-zaśmiał się mocniej ją do siebie przygarniając. Spojrzała na niego z wyrzutem. Po jej wyznaniach mógł zdobyć się na coś głębszego.
-Wiesz czemu jesteśmy razem?
Kobieta spojrzała na niego pytająco. Tym razem to ona nie wiedziała o co może mu chodzić.
-Na to nie ma dobrej odpowiedzi. Jesteśmy razem, bo czujemy, że tego właśnie chcemy. Bo ja też ciebie kocham i tak niech pozostanie-powiedział jakby była to najprostsza odpowiedź pod słońcem. -Bo jesteśmy wstanie pokonać wszystko. Zaczynając od nienawiści , kończąc na śmierci.



                                                                           ***


Jakie zakończenia są najlepsze? Te smutne, wyciskające łzy wzruszenia? Uświadamiające, niosące ze sobą głębokie przesłania, a może te mówiące o tym, że życie to nie bajka?
A może te szczęśliwe? Ukazujące piękno świata, niosące ze sobą pozytywne, radosne uczucia?

Tak czy inaczej wszystko kiedyś musi się skończyć. Chociażby po to, by pozwolić zacząć się nowej równie pięknej przygodzie. Draco i Hermiona dzielnie patrzyli w przyszłość, nie bojąc się zupełnie niczego. Razem mogli przetrwać wszystko. Trzymając się za ręce, odprowadzali swoje dzieci na pociąg, który miał zawieźć ich do Hogwartu. Pociąg, który miał pokazać Ray'owi i Amelii świat , w którym wszystko się zaczęło. Świat, który dwójkę nienawidzących się ludzi zmienił w zakochaną bezgranicznie w sobie parę. Świat, który zrodził miłość między ich rodzicami. Nieważne, że później się rozstawali czy kłócili. Ostatecznie byli razem i już nic nie było wstanie ich rozdzielić.

                                                                 



17 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dostajesz ode mnie gromkie brawa, na stojąco.
      Od 21 siedzę ciągle i co minutę odświeżam stronę.
      I nagle jest.
      I znowu płaczę, mimo że zakończyło się happy endem :) jestem poruszona. Przepiękny rozdział. Dziękuję Ci na kolanach, że ją uratowałaś :D Zresztą, pewnie taki miałaś pomysł od początku :3
      I teraz pojawia się pytanie: Zamierzasz pisać jeszcze jakieś Dramione? No cóż, ja śmiało mogę powiedzieć że zakochałam się w Twoich opowiadaniach :p
      Byłam praktycznie od około 15 rozdziału tej pierwszej historii i jestem do teraz :D No i chciałabym coś jeszcze przeczytać, co wypłynie spod Twojej ręki :p
      Sentymenty zostawiam na epilog :)
      Czekam niecierpliwie.
      droga-do-milosci.blogspot.com/

      Pozdrawiam M.

      Usuń
  2. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec...
    Twoje historia jest naprawdę wspaniała, nie wiem co powiedzieć, chyba pozostaje mi tylko podziękować, że mogłam przeczytać coś tak wspaniałego ♥ Mam ogromną nadzieję, że niebawem zaczniesz kolejna historie :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. a...a...ale jak to koniec? Aż się płakać chce... ;( za bardzo się przywiązałam do tego opowiadania... do twojej twórczości... napiszesz coś jeszcze? proooszę? Ta historia była piękna i oryginalna. Na długo zostanie w mojej pamięci i na pewno będę tutaj wracać... mam nadzieję, że to nie koniec twojej kariery :)


    Magnolia

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział, wspaniała historia oraz wspaniale zakończenie. Długo sie zbieralam żeby przeczytać twojego bloga, aż w końcu przelamalam swoje lenistwo. Twój blog jest niesamowity i jestem pewna ze wrócę so niego w wolnej chwili. Mam nadzieje ze to nie jest koniec Twojej przygody z Dramione. Przeczytałam resztę twoich blogów i doszłam do wniosku ze jestem pod ogromnym wrażeniem. Wracając do rozdziału to po przeczytaniu ostatniego zdania poczułam pustkę ale rownież byłam bardzo szczęśliwa ze nie usmiercilas Hermiony ;)
    Życzę weny na następne opowiadanie

    W.

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest koniec? Że the end? Happy end <3
    jeeeej, ta historia była i jest nadal kochana ;*
    będziesz teraz coś jeszcze pisała?
    może kolejne dramione? ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Łzy mi kąpią, miałam je powstrzymać ale nie dałam rady ... Nie mogę uwierzyć, ze to juz koniec mam nadzieje, ze stworzysz dla nas coś nowego i równie poruszającego albo jeszcze bardziej :D jestem pewna ze często będę tu wracać aby przeczytać ta historie jescze n razy ;) Dziękuję Co za to ze stworzylas tak piękna historie. Życzę weny na nowe opowiadanie :) Pozdrawiam :)
    panstwowesley.blogspot.com
    ron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. ooooo ^^ jakie to piękne :****** <33333

    OdpowiedzUsuń
  8. cuuuuudowny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jest mi smutno bo to koniec ale gdy coś się kończy to także coś się zaczyna. Nie wiem czy masz coś jeszcze w planach, jakieś opowiadanie ;D I najważniejsze, Herm żyje, :D

    OdpowiedzUsuń
  10. boze, wywolalas u mnie tyle lez...
    jestem przezzczesliwa, ze hermione udalo sie uratować

    OdpowiedzUsuń