poniedziałek, 17 czerwca 2013

14. Największa obawa

Spacerował zaśnieżonymi ulicami Londynu, podziwiając panującą tam atmosferę. Powinien spędzać te chwile w domu, z rodziną. Jednak on całą noc wałęsał się bez żadnego konkretnego celu. Zdał sobie sprawę, że jego życie jest beznadziejne, ale mimo to o nie walczy. Ratował go jego wrodzony upór, chęć bycia najlepszym, najważniejszym. Nagle poczuł jak ktoś łapie go za ramię i z całej siły przyciska do ściany jednych z ulicznych budynków.
-Potter...-uśmiechnął się kpiąco. -Moje zaklęcie powinno jeszcze działać. Kto cię obudził?-spytał z drwiną. 
-Ginny widziała wszystko przez okno-powiedział przez zaciśnięte zęby. -Zostawiłeś mnie nieprzytomnego na ulicy!-krzyknął z oburzeniem, nie mogąc powstrzymać wybuchu. -Ogłuszyłeś mnie, zostawiłeś na ulicy i poszedłeś wcielać w życie własny plan... nienawidzę cię, Malfoy. Zapłacisz za to. 
-Nie sądzę-odparł z udawaną wyższością. Tak naprawdę miał wyrzuty sumienia. Nie z powodu Pottera oczywiście, a torturowania ministra. Miał z tym skończyć, ale jakoś nie mógł się pohamować od zadania bólu osobie, która zadała tyle bólu jemu i Hermionie. 
-Co ty zrobiłeś, Malfoy?!-krzyknął z wyrzutem Wybraniec. -Zaprzepaściłeś całą akcję! Co z ministrem?!
-Gnije w nieznanym ci miejscu-odparł blondyn ze spokojem. -Ale nie to teraz mam na głowie. Musimy coś zrobić...
-MUSIMY?!-wrzasnął z niedowierzaniem Harry.
-Nie podniecaj się tak. Rozumiem, że spędzenie ze mną czasu to przyjemność, ale...
-Nie ma żadnego MY, Malfoy! Naprawdę jesteś taki głupi, żeby...
-Nie jestem głupi-tego było za wiele. Blondyn bez problemu wyrwał się z uścisku Harry'ego i patrzył mu w oczy, przenikając go swoimi stalowoszarymi tęczówkami. -Dobra, rozumiem. Nie współpracujemy. Ale jest coś co musisz wiedzieć. Minister wymyślił kiedyś lekarstwo na wilkołactwo i jest szansa na to, że Hermiona ma jego receptury na eliksir. Pogadam z nią, a później...
-Nie radzę z nią gadać-przerwał mu poważnym tonem Potter.
-Ona wie-stwierdził podłamanym głosem blondyn. Głośno wypuścił z ust powietrze, mierzwiąc przy tym swoje potargane włosy. Wybraniec jedynie skinął głową, patrząc na niego z lekkim współczuciem. Mimo to był na niego zły i nie zamierzał być z nim solidarny. 
-Ginny jej powiedziała-wyjaśnił po chwili milczenia. -Radziłbym ci zniknąć z jej życia raz na zawsze. A co do ministra, to jeszcze cię dorwę. Wracam do rodziny-oświadczył, po czym teleportował się, pozostawiając po sobie jedynie głuchy trzask. 

                                                                         *** 

-Mamo... chyba czas na prezenty-powiedział niepewnie Ray siadając obok niej na łóżku. -Mamo...?
-Otwórz je sam, Ray. Ja jakoś nie mam ochoty-oznajmiła wtulając twarz w poduszki. Poczuła jak po jej twarzy pociekły łzy. 
-Czy teraz będzie tak jak dawniej. Znowu będziesz smutna? Znowu mnie zostawisz?-spytał, czując jak i do jego oczy napływają łzy. Hermiona momentalnie zareagowała. Usiadła na łóżku, przytulając do siebie malca. 
-Nie, Ray. Nigdy cię nie zostawię, kocham cię najmocniej na świecie i nigdy cię nie opuszczę-zapewniła, opierając brodę na czubku jego głowy. 
-Co się stało z Draco?-spytał niepewnie. Wiedział, że to on  był obiektem rozmowy Hermiony z Ginny po której jego mama wyszła  z pokoju zapłakana. 
-Po prostu nie jest już naszym przyjacielem. 
-Ale...
-Nie rozmawiajmy o tym Ray-przerwała mu, siląc się na neutralny ton. -Żyjemy tak, jakby nigdy go nie było, jasne? Po prostu dalej jesteśmy szczęśliwi i nie pozwalamy by ktokolwiek wkraczał do naszego życia w taki sposób. 
-Ale przecież go kochamy-powiedział Ray płaczliwym głosem. Nie zamierzał zapominać o Draconie. Nie zamierzał udawać, że nie było przyjaciela, z którym siedział na ławce, przypalał naleśniki i spędzał czas, który powinien poświęcać na szkołę. Draco był dla niego jak ojciec. Zastępował mu Rona, którego przecież potrzebował. Wierzył, że Draco może znaleźć się w ich życiu, nie wyrządzając mu tym samym krzywdy, wierzył, że nie zostawi ich tak, jak musiał to zrobić tata. Kochał go i był wstanie zaakceptować w roli ojca. 
Hermiona patrzyła na syna, powstrzymując kolejną falę łez. Wstała z łóżka i wzięła chłopca za rękę. 
-Prezenty-przypomniała, ciągnąc go w stronę salonu gdzie znajdowała się choinka. Stolik dalej zawalony był niedojedzonymi potrawami będącymi pozostałościami po wczorajszych gościach. Hermiona westchnęła głęboko, przypominając sobie o atmosferze, która wtedy panowała. Spędziła naprawdę miły wieczór, który teraz wydawał się bardzo odległy. Ukucnęli przy choince nie żywiąc zbytniego entuzjazmu. Obydwoje mieli podłe nastroje. Zaczęli rozrywać kolorowe papiery ze smętnymi minami, przyglądając się tegorocznym podarunkom. To nie tak powinno być. Powinni być szczęśliwi, bo przecież takie powinny być święta. 
Hermiona spojrzała na srebrną paczkę ukrytą między zielonymi gałęziami drzewka. Wzięła ją w ręce, delikatnie rozpakowując z opakowania. Naszyjnik. Ładny naszyjnik. Od razu wiedziała od kogo. Draco miał czelność dawać jej prezent. Żałosne. Prychnęła pod nosem, mimo to nie mogąc pohamować się od dokładniejszych oględzin biżuterii. Na cienkim, srebrnym łańcuszku wisiało szkarłatne, diamentowe serduszko. Uśmiechnęła się blado i wrzuciła prezent z powrotem w pozostałości papieru prezentowego. Zamierzała zgnieść go i wyrzucić, kiedy wypadła z niego mała karteczka. Drżącymi rękami sięgnęła po papier, wlepiając pusty wzrok w słowa:

 Chcę żebyś pamiętała, że cokolwiek się wydarzy, bardzo cię kocham.

Żegnał się z nią tymi samymi słowami. Czyli już wtedy wiedział... Nawet jeśli jego słowa są prawdą, to ona nie jest wstanie mu ufać. Okłamywał ją, bezpodstawnie okłamywał, knując z Harry'm zamach na ministra. Nie była wstanie o tym myśleć. Zranił ją i poważnie skrzywdził. Czyżby nie zasługiwała na zaufanie? Zabił ministra... tylko to jej chodziło po głowie. Pamiętała jak mówił o nim złe rzeczy kiedy się spotkali. Wiedziała, że nie przyniesie to nic dobrego, ale nie sądziła, że posunie się tak daleko. To znaczyło tylko jedno. Związał się z nią planując morderstwo za jej plecami. Czuła się oszukana, czuła do niego obrzydzenie.
Ponurą ciszę w domu rozdarł dźwięk dzwonka do drzwi. Ray zerwał się z miejsca, zamierzając pobiec do drzwi. Miał nadzieję, że to Draco i że uda mu się z nim porozmawiać. Postanowił, że nie zamierza odwrócić się od mężczyzny.
-Ray!-krzyknęła Hermiona. Chłopiec zatrzymał się ,patrząc na nią niepewnie. -Do pokoju-warknęła, pokazując palcem na drzwi jego sypialni. Malec spojrzał na nią z wyrzutem, jednak nie ośmielił się postawić, bez słowa zamykając za sobą drzwi pokoju.
Kobieta westchnęła głęboko, podchodząc do drzwi. Wiedziała kogo może się spodziewać i się nie myliła. Stał przed nią. Nie wyrażał nic, żadnych emocji.
-Wynoś się-powiedziała beznamiętnie, chcąc zamknąć mu drzwi przed nosem. Niestety uprzedził ją, wsuwając nogę do środka.
-Poczekaj-poprosił, wreszcie się odzywając.
-Niby czemu miałabym to robić?-spytała chłodno.
-Po prostu cię proszę. Poczekaj.
-A masz pojęcia ile teraz dla mnie warta twoja prośba?! Zrobiłeś ze mnie idiotkę, Malfoy! Okłamałeś mnie, Ray'a, wszystkich. Ty i Harry jesteście siebie warci! Nie mam pojęcia po co tu przyszedłeś, ale nie masz tu czego szukać.
-Pozwól mi wytłumaczyć-powiedział przenikając ją spojrzeniem swoich stalowoszarych tęczówek.
-A co ty mi zamierzasz tłumaczyć?! Wystarczy mi szczera odpowiedź. Planowałeś zamach za moimi plecami?
-Tak-potwierdził beznamiętnie.
-To po cholerę tu przyszedłeś?-warknęła.
-Bo zamierzam walczyć, Hermiono. I bynajmniej nie zraziły mnie wizje tego jak mnie mordujesz za to co zrobiłem-korzystając z okazji wśliznął się do mieszkania, stając naprzeciw niej.
-Zabiłeś ministra?-spytała zaciskając zęby.
-Nie wiem-odpowiedział z obojętnością. Po chwili poczuł jak piecze go policzek. Kobieta patrzyła na niego nienawistnym wzrokiem. Tego było za wiele. Przycisnął ją do ściany, odwzajemniając jej groźne spojrzenie.
-Nie jesteś dobra, Granger-po raz pierwszy zwrócił się do niej po starym nazwisku. -Nie zabiłem go, nie wiem w jakim jest teraz stanie. A ty, nie rób ze mnie potwora dopóki nie znasz prawdy...-wycedził przez zęby.
-Jak mam nie robić z ciebie potwora?! Ty i twoi kumple za wszystkim stoicie!
-Moich kumpli w to nie mieszaj. Oni tylko go śledzili i mieli doprowadzić plan do końca. Tyle, że ja wszystko odmówiłem i zostali tego dnia w swoich domach. Wziąłem wszystko na siebie.
-Dlaczego ich bronisz?!-krzyknęła oburzona. -Zabijali moich przyjaciół, walczyli po złej stronie. Kto wie? Może to oni zabili Rona, a ty...
-Powiedziałem ci, że to nie oni-warknął, wzmacniając ucisk na jej ramionach.
-No to kto?-spytała, dumnie unosząc głowę. Nie chciała pokazać, że jeszcze chwila, a wybuchnie płaczem.
-Ten, którym się zająłem-odpowiedział patrząc prosto w jej czekoladowe oczy, których wyraz zmienił się wraz z wiadomością, która do niej dotarła. -Zrobiłem to co trzeba było zrobić-powiedział nieco się uspokajając.
-Zabiłeś go!-bardziej stwierdziła niż zapytała. Mierzyła go nienawistnym wzrokiem. Myślała, że się zmienił, że jest dobrym człowiekiem.
-Nie-powiedział przenikając ją spojrzeniem. -Możesz mi nie wybaczyć, zrozumiem, ale proszę...
-Nie masz nic na swoją obronę. Po prostu się stąd wynoś-warknęła, po czym wypchnęła go z mieszkania i zatrzasnęła drzwi przed nosem. 

14 komentarzy:

  1. ale to jest najeżone emocjami! czytałam i czułam się, jakbym tam była! niesamowity rozdział, jak zwykle :)

    pozdrawiam, emersonn

    potterowskie-co-nieco.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. A było tak pięknie i wszystko musiało się zepsuć:(
    Mam nadzieję, że jak Hermiona trochę ochłonie to wysłucha na spokojnie Draco i się pogodzą.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no rozdział jak zwykle jest wspaniały, dzieje się w nim tyle, że aż mnie coś roznosi od środka :) Mam jednak ogromna nadzieję, że to się jakoś poukłada, bo ja to bym chyba nie przeżyła jak oni by nie byli razem :D Podsumowując piszesz fantastycznie i życzę Ci bardzo dużo weny ♥
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale się porobiło ;/
    Proszę wstaw nowy rozdział jak najszybciej ;)
    Kurcze niech Hermiona da mu się wytłumaczyć...
    Jestem ciekawa jak to rozegrasz ;)
    Życzę weny
    E.

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie!
    Jak coś sie polepszy , to od razu się spie.. zespsuje xd
    A poza tym emocje! Czuć tu cały czas emocje!
    mam nadzieje, że Hermiona da mu szanse c:
    Szybko wstawiaj rozdział, Kochana! :D
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedna Miona :( Podoba mi się postawa Draco i szkoda Raya, że tak się przywiązał do Malfoya. Czekam niecierpliwie na nn:)
    Persefona

    OdpowiedzUsuń
  7. oczywiście, czemu nie chciała go wysłuchać? rozdział genialny, niepotrzebnie ta Ginny paplała; co to będzie? nie mam pomysłu

    OdpowiedzUsuń
  8. no nie, tak nie może sie to skończyć, kurde miało być tak szczęśliwie, a to Ginny musiała o wszystkim powiedzieć Hermionie... znaczy dobrze zrobiła, bo nie powinna być okłamywana, ale przez to nie chcę nawet wysłuchać Dracona ;((
    i to jego całe spotkanie z Harrym, moim zdaneim Malfoy dobrze zrobił i nie będzie go chociaż męczyło sumienie, że zabił kogoś z zimną krwią
    szkoda, że Miona wyrzuciła go z domu i nie chciała porozmawaić, choć Malfoy powiedział jej całą prawde :))
    ciekawe jak zareaguję na to, że minister chiał ją zabić ?
    może wtedy coś do niej dotrze ;p
    a ten prezent i liścik - cuuudowne ;***
    tylko czekać na więcej ^^
    dziękuje za komentarz u mnie ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. omg,omg,omg....ile emocji i dlaczego to się tak kończy,tzn ten rozdział,bo przecież miało być szczęśliwe zakończenie,więc liczę na nie :D Czemu Miona nie chciała go wysłuchac, tzn trochę ją rozumiem i wgl, no ale powinna była dać mu szanse widać, ze chłopak się stara... no nic czekam na dalszy rozwój akcji, zobaczymy co będzie dalej ;) Pozdrawiam :D
    panstwowesley.blogspot.com / ron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. czekam na kolejny bo nie wiem co napisać ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojej :( mam nadzieje ze Hermi pogada normalnie z Draco, ktory notabene powie jej prawde;) weny ;*
    Magnolia

    OdpowiedzUsuń
  12. Wzruszylam się.. tyle się dzieje!
    Cudny

    OdpowiedzUsuń