Pamiętała ich pierwszy pocałunek, pierwszą, normalną rozmowę. Pamiętała ich wzloty i upadki , śmiechy i łzy. Łączyło ją z nim tak wiele, a zarazem nic. Pragnęła go, z drugiej strony chcąc by zniknął z jej życia. Właśnie zadeklarował jej życie u swojego boku. Złożył propozycję wspólnej przyszłości, chciał się z nią związać na wszelki możliwy sposób. Ale czy ona może się zgodzić? Czy może podjąć tak ważną decyzję, podczas kiedy jej głowę zadręcza tak wiele wątpliwości związanych z jego osobą? Czy nie byłoby to zbyt lekkomyślne?
-Pamiętasz jak pokłóciliśmy się nad jeziorem? Kiedy pracowaliśmy przy odbudowie Hogwartu?
Musiał pamiętać. Nigdy nie zapomniałby tego dnia. Nad zamkiem zebrały się ciemne chmury. Ciężkie krople deszczu spadały, zaganiając uczniów do wnętrza szkoły. Wiatr wiał, poruszając nawet najgrubsze konary drzew. Zbliżała się nawałnica, mogąca być niebezpieczna dla każdego kto pozostał na zewnątrz, jednak nie dla dwójki młodych ludzi, którzy stali nad wzburzonym jeziorem.
-Nienawidzę cię-powiedziała splatając ręce na piersi. -Nienawidzę tak bardzo jak jeszcze nikogo dotąd-wykrzyczała mu prosto w twarz. -Jak mogłeś?! Jak mogłeś to zrobić?!
-Daj spokój. To nic takiego-odparł ze złośliwym uśmieszkiem. -Twoja przyjaciółeczka jakoś z tego wyjdzie...
-Rzuciłeś w nią groźnym zaklęciem-poczuła jak w jej oczach wzbierają się łzy wściekłości.
-Nie było groźne... To tylko drętwota... fakt, że potem spadła z tego klifu to co innego...-zaśmiał się cicho pod nosem. Nagle poczuł mocne uderzenie, a po chwili jego policzek mocno zapiekł.
-Jesteś podły, Malfoy! Do czego nie podejdziesz. Ciągle kogoś krzywdzisz!
-Przesadzasz-przerwał jej nieco poważniejąc. Obydwoje byli już przemoknięci do suchej nitki co jeszcze bardziej ich denerwowało. -Jak tylko spadła od razu się za nią rzuciłem-przypomniał jej nieco zażenowany swoim postępowaniem. Dobry uczynek to hańba dla Dracona Malfoy'a.
-Teraz leży w szpitalu-wrzasnęła nie mogąc pohamować łez, które teraz mieszały się z chłodnymi kroplami deszczu.
-Przykro mi-powiedział zupełnie niewzruszony. Trzask! Kolejne uderzenie. Spojrzał na nią wściekły, łapiąc się za znacznie zaczerwieniony policzek. -Za co?!-warknął poruszony.
-Za to, że jesteś podły! Zawsze byłeś zakochanym w sobie arystokratą. Mówiłeś, że chcesz być dobry?! Nigdy nie będziesz! Nigdy nie będę wstanie spojrzeć na ciebie inaczej niż na cynicznego ignoranta. Nienawidzę cię! Zawszę będę. Człowieku, jak ty chciałeś się ze mną zaprzyjaźnić?!-krzyknęła oburzona.
-Przepraszam-powiedział co bardzo ją zaskoczyło. Spojrzała na niego zdezorientowana, jednak po chwili się opamiętała. W jej oczach na nowo zalśniły iskierki gniewu. Zacisnęła pięści, patrząc na niego z pogardą.
-Twoje przeprosiny nic dla mnie nie znaczą...-powiedziała jadowitym tonem.
Później odeszła. Nie odzywała się do niego, nie chciała go widzieć. Wszystko za jeden, głupi żart...
-Pamiętam, ale co to ma do rzeczy?-spytał Draco, wyrywając się z zamyślenia.
-Że się nie zmieniłeś, Draco-wyjaśniła wypranym z emocji głosem. Wstała od stolika, po czym mierząc go wściekłym spojrzeniem powiedziała:
-Na twoje poprzednie pytanie odpowiadam: Nie, nie zostanę twoją żoną.
Patrzył jak wychodzi, kompletnie zaskoczony. Co on jej zrobił?
***
-Cześć Ray. Jest Hermiona?-spytał Draco wchodząc do mieszkania swojej ukochanej.
-Nie... wyszła do pracy...-powiedział od niechcenia. -Znowu się pokłóciliście?-spytał.
-Nie wiem co powiedzieć-westchnął blondyn siadając na kanapie obok chłopca.
-To co zrobisz?-spytał Ray patrząc na niego z zaciekawieniem.
-Będę ją nękać-oświadczył mężczyzna z bladym uśmiechem. -Nie dam jej spokoju.
-Ona cię zabije-stwierdził chłopiec z cichym westchnięciem. -To co zawieziesz mnie do szkoły?-spytał rozchmurzony.
***
-Draco?! Co ty tutaj robisz?!-spytała kobieta wchodząc do swojego mieszkania.
-Właśnie wróciłem ze szkoły Ray'a. Jego wychowawczyni jest nawiedzona! Nawrzeszczała na mnie, że spóźniliśmy się dwadzieścia minut! Po co ty wysyłasz tam to dziecko?!-spytał z wyrzutem. Dopiero teraz spojrzał na kobietę, momentalnie poważniejąc. -Dobrze się czujesz?-spytał z troską. Nie wyglądała zbyt dobrze.
-Tak... jestem tylko trochę zmęczona-powiedziała siadając na kanapie. Złapała się z brzuch krzywiąc się z bólu.
-Hermiona-szepnął siadając obok. -Co ci się stało? Powinnaś iść do lekarza...
-Byłam... kazał mi wrócić do domu-odpowiedziała, zmuszając się do lekkiego uśmiechu. -Co tu robisz?
-Chyba musimy pogadać-zauważył mając na myśli jego nieudolne oświadczyny.
-Zapomnijmy o tym. Nic się nie stało...
-Nieprawda-przerwał jej wyraźnie zdenerwowany. -Możesz mi powiedzieć o co chodzi? Co ja takiego zrobiłem?!
-Nie rozmawiajmy o tym teraz. Źle się czuje-powiedziała, tym samym kończąc temat.
Blondyn prychnął pod nosem, wyraźnie zdenerwowany.
-Masz rację. Najlepiej w ogóle nie rozmawiajmy-wstał z kanapy, kierując się w stronę drzwi.
-Dokąd idziesz?-spytała zaskoczona.
-Mam spotkanie-warknął trzaskając drzwiami do jej mieszkania.
***
-Mam bardzo zły humor więc jeśli tym razem również wezwałaś mnie dla kaprysu to sobie odpuść-warknął siadając na ławce w parku obok blondynki.
-Daj spokój. Czy ty musisz być taki nerwowy?!-odparła kobieta. -Wkurzasz mnie, Malfoy.
-I kto to mówi-prychnął mężczyzna. -Coś ważnego, czy naszły cię wątpliwości?!
-Mam papiery do podpisania-powiedziała spokojnie. -Co się stało? Masz rzeczywiście zły humor...-mruknęła unosząc głowę znad kartek, które przeglądała.
-Kobieta...-powiedział z wyraźną niechęcią. Alison uśmiechnęła się, spoglądając na niego z rozbawieniem. Postanowiła jednak tego nie komentować.
-Słuchaj. Powiedzmy sobie jedno. Ja naprawdę nie chcę z tobą walczyć. Jesteśmy wspólnikami, pamiętasz? Postarajmy się nie kłócić, wyjdzie nam na lepiej...
-Akurat-warknął, jednak w jego głosie dało się wyczuć więcej łagodności. -Jesteś wredna-powiedział pod nosem.
-Jak widać wiele nas łączy-zauważyła, cicho się śmiejąc. -Kawy?-spytała wskazując na kawiarnie nieopodal.
-Chętnie-powiedział mężczyzna ciężko wzdychając.
***
-No to opowiadaj. Jakie masz problemy z tą kobietą?-spytała Alison podpierając brodę rękami.
-Nie mam pojęcia-odpowiedział upijając łyk kawy. -Jest na mnie... wściekła. Nie mam pojęcia co zrobiłem, ale nie wygląda to dobrze...-powiedział smętnie spuszczając głowę.
-Kochasz ją...-stwierdziła kobieta, wyraźnie zaintrygowana. Uśmiechnęła się lekko, odgarniając z twarzy kilka jasnych pasemek. -Masz przerąbane...
-Wiem-uciął jej, obdarzając nieprzyjemnym spojrzeniem.
-Zawsze jesteś taki ponury?-spytała, rozbawiona. W przeciwieństwie do większości, jego chłodna postawa jej nie zrażała.
Spędzili dzień bardzo sympatycznie. Prowadzili wesołe rozmowy, odbiegające od tematu ich wspólnej spółki. Dzięki Alison, Draco miał czas odpocząć od problemu związanego z Hermioną.
***
-Cześć, Miona! Jak się czujesz?-wesoła Ginny z pogodną miną usiadła obok przyjaciółki. Po chwili jednak jej dobry nastrój prysł. -Merlinie, Hermiono co się stało?!-spytała widząc łzy na policzkach szatynki.
-No bo... nie radzę sobie, Ginny. Do tego wszystkiego strasznie pokłóciłam się z Draco i...
Na wspomnienie blondyna mina rudowłosej natychmiastowo stężała, a w jej oczach zalśniły gniewne ogniki.
-Co?-spytała zbita z tropu Hermiona.
-Szybko znalazł sobie pocieszenie-wypaliła, nie panując na złością.
-O czym ty mówisz?-spytała kobieta czując jak w jej oczach wzbiera się nowa fala łez.
-Przepraszam... to na pewno nic takiego...-opamiętała się Ginny, na której policzki wpłynął delikatny rumieniec.
-Ginny...-Hermiona nie zamierzała dać za wygraną. Popatrzyła na nią ostro, splatając ręce na piersi.
-Widziałam go na Pokątnej z tą samą blondynką co wtedy-powiedziała na jednym wydechu, spuszczając wzrok. -Rozmawiali, śmiali się...
-No tak-powiedziała smętnie Hermiona. -Dlaczego to ja mam takie szczęście?-spytała, z niedowierzaniem.
-Przykro mi, że to ode mnie się tego dowiedziałaś, ale życie w kłamstwie byłoby jeszcze gorsze...-powiedziała rudowłosa, przytulając do siebie przyjaciółkę. -Musisz być silna, Hermiono-szepnęła dodając jej nadziei. -Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
-Dzięki, Ginn. Jesteś wspaniała-odparła wtulając twarz w ramię przyjaciółki.
-Przepraszam, ale muszę już iść-powiedziała w końcu kobieta. -Poradzisz sobie?-spytała zwracając się w stronę szatynki.
-Jasne-odparła tamta, czule żegnając się z rudowłosą. Po chwili patrzyła jak jej przyjaciółka znika za drzwiami mieszkania. Westchnęła głęboko, ukrywając twarz w dłoniach. Tego dnia czuła się wyjątkowo źle. Nie chciała się męczyć, ani denerwować, ale najwidoczniej Draco nieświadomie ,lub kto wie specjalnie jej to utrudniał. Siedziała dłuższą chwilę, kiedy po mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Zrezygnowana wstała i z cichym westchnięciem zwlokła się z kanapy. Podeszła do drzwi, niepewnie je uchylając.
-O nie-jęknęła, obrzucając gościa niechętnym spojrzeniem. Mimo to wpuściła go do środka, stwierdzając że naprawdę muszą porozmawiać.
-Musimy pogadać-powiedział nawet się nie witając. -Przepraszam, że wtedy tak nagle wyszedłem, ale musisz mnie wysłuchać-zaczął, jednak szybko zamilkł, bo Hermiona uderzyła go w twarz. Spojrzał na nią zaskoczony, łapiąc się za palący policzek. -Tym bardziej musisz mnie wysłuchać-powiedział lekko przerażony.
-To ty mnie musisz wysłuchać-powiedziała wyraźnie zdenerwowana. -Byłam idiotką wiążąc się z Ronem. Zdradzał mnie i był świnią. Ale wiem, że w pewnym stopniu kochał mnie, a nawet jeśli nie, to z pewnością kochał Ray'a. Ty natomiast jesteś gorszy! Bo tym razem ja pokochałam cię mocniej niż jego! Masz pojęcie co to oznacza? Przez co przechodziłam, przez co dalej przechodzę?! Jak bardzo podłym trzeba być żeby robić mi to samo co on, wiedząc ile sprawia mi to bólu?! Dlaczego po prostu nie odejdziesz?!
-O czym ty mówisz?!-spytał marszcząc brwi. Czuł, że coś jest nie w porządku.
-Jesteś świnią, Malfoy!-wykrzyczała mu w twarz. -Jesteś świnią i chyba większej nie spotkałam!
Była wściekła, bez zastanowienia zaczęła go okładać pięściami. Po jej policzkach zaczęły na nowo spływać łzy, których tego dnia i tak wylała przez niego zbyt wiele. Mężczyzna nie czekając, unieruchomił jej ręce, patrząc na nią z irytacją.
-Kobieto co ja ci niby zrobiłem?-spytał chłodno. Przyglądał się jej ze złością. Miał ochotę rozmasować obolałą pierś, jednak zbyt mocno obawiał się , że jeśli puści kobietę, nie uchroni się przed kolejnym atakiem. Lekko oburzony przyglądał się jej z zażenowaniem. Jej wściekłość była dla niego zupełnie niezrozumiała i nieco go denerwowała.
-Jak możesz?!-spytała z wyrzutem. -Jesteś taki głupi czy tylko udajesz?! Masz czelność się pytać?!
-Jeżeli chodzi o nie posprzątaną kuchnie, to Ray... robił dziś naleśniki-powiedział niepewnie. Hermiona była przerażająca kiedy opanowywała ją wściekłość.
-Z nami koniec. Wynoś się z mojego życia raz na zawsze! Nie chcę cię więcej widzieć-powiedziała wyrywając się z jego silnego uścisku. -Wynoś się!-powtórzyła wskazując palcem drzwi.
Mężczyzna spojrzał na nią z politowaniem, a na jego twarzy wykwitł ironiczny uśmiech.
-Nie ma takiej opcji.
Boże niech oni do cholery jasnej porozmawiają...... Jak ty możesz tak to przeciągać :'( Świetny rozdział, szkoda mi Miony, ale mogłaby na spokojnie porozmawiać z Draco a nie.... Ja rozumiem ciąża i te zminy nastrojów no ale ..... Dobrze, ze zostanie czekam na następny :D Pozdrawiam :) panstwowesley.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNie no rozdział jest genialny :D
OdpowiedzUsuńWiem, że to może głupi, ale uwielbiam ich kłótnie, mam tylko nadzieję, że jednak wszystko skończy się dobrze :D
http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Jaki pewniaczek, "nie ma takiej opcji" - to było świetne.
OdpowiedzUsuńJa tam jestem zła na Draco że śmiał się z tą Alison, ona mi coś nie pasuje. Czekam na nexta.
"Mężczyzna spojrzał na nią z politowaniem, a na jego twarzy wykwitł ironiczny uśmiech.
OdpowiedzUsuń-Nie ma takiej opcji." < to spodobało mi sie najbardziej. Bo już się przestarszyłam, że znów od siebie odejdą ;D
Czekam na więcej ;)
Nie no, oni muszą ze sobą poważnie porozmaawiać!
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Hermiony, bo dziecko może ucierpieć.. :c Mam nadzieje, że jednak maleństwu nic nie będzie ;)
Czekam na next xd
droga-do-milosci.blogspot.com/
Po raz kolejny Hermiona mnie wkurzyła! Nich w końcu powie o co jej chodzi i pozwoli wytłumaczyć się Draco.
OdpowiedzUsuńA co do Malfoy'a to uważam, że bardzo dobrze zrobił sprzeciwiając się Hermionie i zostając w mieszkaniu.
Ach, końcówka jak zwykle cudowna :) No, ciekawe, co Draco teraz zrobi ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
~Monika
Dawaj, dawaj walcz!! <33
OdpowiedzUsuńooo "Nie ma takiej opcji." i kurde dobrze jej powiedział ;p tak trzymać Draco i właśnie tym pokazał, że się zmienił i nie zostawił jej samej ;) cholera jasna niech Miona go wysłucha w końcu, a nie tylko ciągłe podejrzenia co do Malfoya, w związku trzeba mieć zaufanie i to jest jego podstawą ^^ ohh moja bidulka kochana, naraża tylko życie maleństwa, a stres nie jest dla niej dobry, więc buziak na zgodę i koniec kłótni xD
OdpowiedzUsuńjak zawsze cudowna notka i podoba mi się, że wstawiasz w rozdziały ich wspomnienia z Hogwartu ;))
ooo i dziękuję z całego serca za nominację, oczywiście odpowiem w wolnej chwili ;***
nie mogę doczekać się kolejnego. uwielbiam jak coś się dzieje:)
OdpowiedzUsuńmatko, hermiona straszne mnie zirytowała, co za kobieta, nie da dojść nikomu no słowa, ale można zrzucić to na szalejące hormony... dobrze, że draco jest stanowczy to jeszcze może coś z tego wyjdzie
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie po prostu zabójcze ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję udanego rozdziału i już czekam na kolejny;d
E.
No i brawo Draco!!!
OdpowiedzUsuńNie daj sie kobiecie!!!!
Rozdzial GENIALNY <33333333
Zauważyłam, że bardzo lubisz komplikować w swoim opowiadaniu ale w tym cały jego urok :) Plus dla Draco za bycie nieugiętym. Super rozdział. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńPersefona
oj :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za nominacje do Liebster Award! To dużo dla nas znaczy :)
OdpowiedzUsuńPS rozdział SUPER<3
Gdzie nn?
OdpowiedzUsuńnajglupsze pytanie jakie można było zadać -.-
Usuńjejku no. autorka ma swoje życie a i tak dodaje rozdziały codziennie.
może nie zdążyła dodać/napisać.
są wakacje
. nie wszyscy zajmują się swoimi blogami.
i tak powinniśmy się cieszyć ze Oli dodaje codziennie bo są autorki które dodają raz na miesiąc. :D
Oli!
próbuje pisać coś pod każdym rozdziałem.
więc.
mam nadzieję ze Draco nie podda sie i choćby nie wiem co nie wyjdzie stamtąd ! :D
jestem od samego początku (chyba) twojego pisania. i jak na(?)razie nie mam zamiaru cię zostawić ! :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZaczynam baaaarfzo nienlubic Miony ...
OdpowiedzUsuńTypowa kobieta w ciąży. Bardzo nie lubię Ginnybw tym opowiadaniu...
OdpowiedzUsuńhttp://zbuntowanahermiona.blogspot.com/