wtorek, 11 czerwca 2013

9. Promyk nadziei

Promienie słońca przedzierały się przez żaluzje rzucając podłużne cienie na twarz młodej kobiety. Wydawała się być spokojna. Spała, jednak w jej głowie roiło się od myśli silnie tłumionych przez ból i ogólne otępienie. Było jej dobrze. Nikt niczego nie wymagał, nie oczekiwał. Miała czas na... istnienie. No właśnie ale czym ono jest skoro nie ma nic do robienia oprócz tępego leżenia w łóżku? Wystarczy, że się obudzi, że otworzy oczy i całą siłą woli zmusi się do chęci życia. Wystarczy chcieć, wtedy wszystko jest możliwe. Zebrała w sobie wszystkie pozostałe resztki siły i powoli, leniwie otworzyła oczy. Zamrugała szybko, nie mogąc uwierzyć, że w końcu przebrnęła przez ciemną barierę otępienia. Oślepił ją blask słońca odbijanego od jasnych, szpitalnych ścian. Wydała z siebie ciche westchnięcie, przy okazji krzywiąc się z bólu. Mimo to jej usta wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu. Udało jej się. Spojrzała na wiszący na ścianie zegarek. Zbliżała się piąta po południu. Pokój zasłonięty żaluzjami, chronił go przed światłem, przez co wokół panował mrok. Przez długi czas tępo wpatrywała się w sufit, próbując zrozumieć sytuację. Ile czasu była w śpiączce? Czemu nikogo przy niej nie ma? Poruszyła ręką, która wydawała się być wyjątkowo chuda i słaba. Mimo to udało jej się nacisnąć przycisk zawiadamiający magomedyka. Leżała parę minut, aż w końcu w pomieszczeniu pojawił się mężczyzna. Wydawał się być wyjątkowo zaskoczony jej sygnałem. Przez chwilę stał jak wryty, z bardzo głupią miną. Analizował sytuację, by po chwili na jego twarzy wymalował szeroki uśmiech.
-Pani Weasley, nie sądziłem, że się pani obudzi! Na Merlina, to jakiś cud!-powiedział podchodząc bliżej. Wyjął jej kartę, na której samodzielnie wypisywał się stan jej zdrowia. Na ten widok jego uśmiech stał się jeszcze szerszy. -Ładnie, ładnie...-mruknął pod nosem, obrzucając ją badawczym spojrzeniem. Kobieta przyglądała mu się nieco zdezorientowana, nie śmiejąc zabrać głosu. Przez bardzo długi czas, uzdrowiciel jedynie stał przed jej łóżkiem i z szerokim uśmiechem patrzył jej się w oczy. Krępowała ją ta sytuacja, dlatego w końcu odważyła się odezwać.
-Długo spałam?
-Och... wystarczająco długo bym ja stracił nadzieję-powiedział bez skrupułów. Kobieta spojrzała na niego zaskoczona, jednak ten nie przejął się jej wzrokiem. -Raptem dwa miesiące-dodał po dłuższym czasie.
-Nikt mnie nie odwiedza?-spytała,a w jej głosie pojawił się strach.
-Ależ skąd!-zaprzeczył z entuzjazmem. -Przychodzą i to jak! Stada rudych ludzi, ponury i niemiły blondyn i  chłopiec, który nie wiadomo czemu do wszystkich się śmieje... No i oczywiście Harry Potter. Mogłaby mi pani załatwić jego autograf? Chciałem go zmusić, żeby podpisał mi pewne papiery, ale jak zwykle do akcji wkroczył ten gbur Draco Malfoy-oświadczył z udawanym entuzjazmem akcentując nazwisko pewnego blondyna. Kobieta uśmiechnęła się, a w jej oczach zaiskrzyły się wesołe ogniki.
-Kiedy mogę wyjść?-spytała, chętna do życia.
-Tydzień, dwa-oświadczył uzdrowiciel ze znudzoną miną. Wyglądał na nienormalnego człowieka z wyraźnymi zaburzeniami psychicznymi. Jego nastrój zmieniał się wraz z pogodą w strefie równikowej.
-Nie da się tego przyspieszyć?-spytała z nadzieją w głosie.
-Nie-oburzył się, odskakując od łóżka. Hermiona zdziwiła się jego nagłą reakcją, jednak postanowiła wyjść ze szpitala wcześniej.
-A co pan powie na autograf samego Złotego Chłopca, Harry'ego Pottera?-spytała dziewczyna unosząc sugestywnie brwiami.
-Nie...?-powiedział doktor z niedowierzaniem. Dziewczyna jedynie skinęła głową. -W takim razie... Jeżeli udało by się... Jeżeli on... Jestem wstanie załatwić tę sprawę. Wyjdziesz wieczorem-oznajmił z uśmiechem. -Zaraz zawiadomię pana Pottera!-krzyknął rozradowany wybiegając z sali. Kobieta uśmiechnęła się, po czym zmęczona tą rozmową opadła na poduszki. Postanowiła jeszcze posapać i nim się zorientowała przeniosła się w krainę głębokiego snu.

                                                                      ***

-Miona!-wybraniec nerwowo potrząsał ramieniem szatynki. -Hermiona!
Kobieta otworzyła szybko oczy, patrząc na niego ze zdezorientowaniem.
-Nie śpię, już nie śpię-zapewniła go, dalej nie wiedząc co się dzieje.
-Mogę cię zabierać-powiedział, po czym ciężko westchnął. -Ten uzdrowiciel to psychol! Nie chciał mnie wpuścić dopóki nie podpisałem swojego zdjęcia...
Kobieta cicho się zaśmiała, po czym usiadła na łóżku. Jęknęła cicho, biorąc głęboki oddech. Zaczesała włosy do tyłu, krzywiąc się z bólu.
-Dasz radę?-spytał z troską Harry. -Może powinnaś zostać jeszcze w szpitalu?
-Nie, nie, nie!-zaprzeczyła, szybko kręcąc głową. -Muszę wracać do domu, do Ray'a!
-Ray ma się bardzo dobrze. Nie martw się o niego .Musisz zadbać o siebie. Potrzebujesz odpoczynku...
-Nie, Harry!-przerwała mu stanowczym głosem. -Ray stracił ostatnio ojca, a teraz ja siedzę od dwóch miesięcy w szpitalu! Od teraz wszystko musi wrócić do porządku! Wracam do domu, choćbym miała czołgać się tam po ziemi!
-Myślę, że nie będzie takiej potrzeby-zachichotał rozbawiony jej stanowczością .Delikatnie wziął ją na ręce, wynosząc z sali. -Pamiętaj musisz brać leki, pić eliksiry ,a co najważniejsze o siebie dbać!
-Przestań, jestem dorosła-żachnęła się, zawstydzona jego pouczeniami.
Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem. Czy mu się wydaje, czy właśnie wróciła jego dawna Hermiona Granger? Kiedy tylko wyszli ze szpitala omiótł ich chłodny powiew powietrza. Dochodziła dwudziesta, niebo było granatowe i dało się ujrzeć pierwsze gwiazdy. Dziewczyna zarzuciła ręce na szyje Harry'ego wtulając się w jego pierś.
-Jesteś cudownym przyjacielem, Harry-szepnęła, kiedy posadził ją na siedzeniu pasażera w swoim czarnym, eleganckim wozie. Co jak co, Wybraniec miał gust. Po chwili ruszyli, przemierzając zatłoczone ulice Londynu. Dziewczyna wlepiła wzrok za okno, rozkoszując się panującą ciszą. Była zbyt zmęczona na rozmowy ,a przyjaciel rozumiał ją bez słów. Rozmarzyła się podziwiając jak zwykle kolorowo oświetlone przecznice. Kochała miasto nocą. Po chwili zatrzymali się przed jej mieszkaniem. Kobieta pociągnęła za klamkę, jednak siedzący obok mężczyzna ją zatrzymał.
-Hermiona-powiedział, przyglądając się jej badawczym wzrokiem. -On był przy tobie codziennie. Merlinie, jeszcze nie widziałem, żeby komuś tak strasznie zależało. Zważając, że to Malfoy... nie zniszcz tego...
-Jasne, Harry-powiedziała, i zamierzała wyjść, jednak chłopak szybko wyszedł z samochodu i ponownie wziął ją na ręce. Bez słowa zaniósł ją przed drzwi mieszkania. Zadzwonił dzwonkiem, stawiając kobietę na nogach. Mimo to, nie przestawał jej podtrzymywać. Po chwili drzwi otworzyły się z impetem i stanął w nich mały, kasztanowłosy ,złudnie do niej podobny chłopczyk. Ray uśmiechnął się na jej widok, jednak nie ruszył się z miejsca. Zbyt bardzo nie mógł uwierzyć w jej powrót. Kobieta odwzajemniła uśmiech, a w jej oczach zalśniły łzy szczęścia. Tak bardzo za nim tęskniła... Przykucnęła nie zważając na ból, a po chwili tuliła już do siebie szczęśliwego synka.
-Ray, ile razy mam ci mówić, żebyś nie otwierał...-blond włosy mężczyzna stanął w przejściu, a jego brwi uniosły się w geście niezmiernego zdziwienia. Zaskoczony spojrzał na tulącego się Ray'a, a butelka bursztynowej whisky zatrzymała się w połowie drogi do jego ust.
-To ja was zostawiam-powiedział skrępowany Harry. -Trzymaj się Miona-zwrócił się do kobiety, po czym mrugając porozumiewawczo do blondyna teleportował się do domu.
Kobieta uniosła głowę, a jej oczy spotkały się z stalowoszarym spojrzeniem Dracona. Westchnęła bezradnie, po czym nie myśląc zbyt wiele wstała i rzuciła mu się na szyje. Mężczyzna był dość zaskoczony, jednak po chwili odwzajemnił uścisk z ulgą wtulając się w jej włosy na co Ray zareagował szerokim uśmiechem. Dziewczyna opierała głowę na jego ramieniu czując jak po jej policzkach spływa coraz więcej łez. Była zarazem wdzięczna, stęskniona, przerażona i szczęśliwa. Gdyby nie silne ramiona Dracona zapewne dawno leżała na ziemi, jednak nie przejmowała się zbytnio swoim stanem. Teraz liczyła się jedynie kojąca bliskość i dotyk mężczyzny, którego w końcu kochała. Pozwoliła by jego zapach dostał się do jej nozdrzy kompletnie odurzając jej umysł. Tęskniła i pragnęła go z każdą chwilą coraz mocniej. Westchnęła, czując, że teraz wszystko skończy się dobrze...

                                                                    ***

-Dziękuję, że się nim zająłeś-powiedziała kobieta, gładząc głowę śpiącego na jej kolanach syna. Z jej ust wydobyło się ciche westchnięcie, a w oczach na nowo pojawiły się łzy. -Nie wiem co by się stało gdyby został sam-szepnęła z przerażeniem.
-Hej...-powiedział mężczyzna obejmując ją ramieniem. Siedzieli na kanapie i od dłuższego czasu napawali się milczeniem, które wbrew pozorom dla nikogo nie było krępujące. Ogień w kominku trzaskał, a za oknem dało się słyszeć krople deszczu. Bliskość Dracona sprawiła, że jeszcze bardziej się rozkleiła. Była rozstrojona emocjonalnie, a świadomość, że ma kogoś komu może wypłakać się ramię sprawiła, że właśnie to robiła. Po pewnym czasie Draco odsunął ją od siebie i uśmiechnął się blado. Wziął Ray'a na ręce i wyniósł go do jego sypialni, by po chwili wrócić do załamanej kobiety.
-Przestań płakać-powiedział z irytacją przyciągając ją do siebie.
-Przepraszam-powiedziała na co wybuchnęła jeszcze głośniejszym płaczem. Wtuliła się w jego ramię i czuła jak spala się ze wstydu. Sama nie wiedziała dlaczego jeszcze płacze. Po prostu wszystko co czuła, chciało uwolnić się na zewnątrz w taki a nie inny sposób. Czuła jak blondyn gładzi ją po plecach, szepcząc do ucha słowa ukojenia na przemian z wyzwiskami pod jej adresem.
-Przestań-powiedziała śmiejąc się przez łzy. Szybko otarła je z policzków, rzucając mu się na szyję. Potrzebowała go. Po prostu nie pragnęła niczego więcej niż spędzenia wieczności w jego ramionach. Po chwili poczuła jak całuje ją w nagie ramie odsłonięte przez luźną koszulkę. Odsunęła się od niego i posłała najbardziej czuły uśmiech na jaki było ją stać. Bez namysłu wpiła się w jego wargi nie chcąc więcej niż po prostu Dracona. Blondyn zaczął oddawać pocałunki z pasją przyciągając ją do siebie. Wszystko zaczęło się rozkręcać, a oni sami wręcz tryskali radością. W końcu mogli się sobą nacieszyć.  Po chwili  mężczyzna objął ją w talii, popychając tak, że leżała na kanapie. Pochylał się nad nią i z rozkoszą smakował jej delikatnych ust. Rękami gładził jej plecy, by po chwili pozbyć się jej bluzki. Kobieta zaczęła go całować z jeszcze większą namiętnością, przy okazji mocując się z trudnymi do rozpięcia guzikami koszuli. Ich ciężkie, przepełnione ekscytacją oddechy mieszały się ze sobą. Teraz ich myśli zajmowały jedynie pragnienia przepełnione miłością i pożądaniem. Każdy pocałunek, dotyk czy zapach sprawiał niebywałą przyjemność. Po pewnym czasie reszta ich ubrań  wylądowała na podłodze, a oni sami przykrywając się cienkim kocem dali się ponieść zapomnieniu...

16 komentarzy:

  1. Tak bardzo się cieszę, że Hermiona wyszła ze szpitala:)
    Końcówka wspaniała:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. uffff. obudziła sie :D
    Draco i Hermiona
    jupiiii!! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział. Nareszcie Hermiona się obudziła. Draco i Miona brak słów :)
    Pozdrawiam
    Persefona

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no, końcówka mega epicka.. :D
    Strasznie się cieszę, że Hermiona wreszcie się obudziła ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. końcówka <33333
    dobrze , że Hermiona sie w koncu obudziła. Mam tylko nadzieje, ze nagle nie przeszkodzi im Ray ;d głupio by wyszło ;d

    OdpowiedzUsuń
  6. dzisiaj znalazłam twojego bloga prrzeczytałam i stwierdzam że jest supeeeerrrrr:D i bardzo się cieszę że tak często dodajesz rozdziały:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie no ja to po prostu kocham!♥
    Miona nareszcie się wybudziła i jeszcze Draco... kurde no brak mi słów, ale wszystko jest fantastyczne, już nie mogę się doczekać kolejne notki :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. No no no zaszalałaś z końcówką ;d
    Ale jak dla mnie trochę za szybko do tego doszło...
    Wydaje mi się, że jednak powinni trochę porozmawiać i wyjaśnić sobie parę spraw;d
    Ale i tak mi się podoba ;)
    Życzę weny
    E.

    OdpowiedzUsuń
  9. Trafiłam tu dzisiaj przypadkiem, przeczytałam wszytskie rozdziały i naprawdę mi się spodobało ;D
    To opowiadanie jest świetne, więc czekam na więcej :)

    Zapraszam też do mnie : http://dramionezakladomilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak sobie czytam komentarze na jakimś blogu i zobaczyłam ten link stwierdziłam ze zobaczę i... Nie zaluje :D twje opowiadanie jest zajebiste 2h i Przeczytałam wszystko nie mogąc się oderwać :D naprawdę zaciekawilas mnie i to wszystko ta akcja i wgl :D super super super :D mam nadzieję ze uda co się w miarę szybko dodać nowy rozdział :D
    POZDRAWIAM :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Hermi się obudziła ! No nareszcie :) Co tu dużo mówić, po prostu majstersztyk :)

    potterowskie-co-nieco.blogspot.com

    pozdrawiam, emersonn :]

    OdpowiedzUsuń
  12. Znowu ryczę :(
    Od dawna nie czytałam czegoś tak wzruszającego.
    Wspaniałe ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Nareszcie a znajac hermione jeszcze jakis czas i bd lrepujace dla Dracona pytania :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Harry przyjechał samochodem, a potem sie teleportował do domu zostawiając go pod blokiem Hermy.
    Troche to dziwne, że po dwóch miesiącach w łóżku, wstała jakby nigdy nic :D ale to tylko szczegóły :D
    Fajny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń